Najpopularniejsza malarka meksykańska i jedna z najsłynniejszych artystek w historii. Namalowała ok. 200 obrazów, z których zdecydowana większość to autoportrety. Ukazuje na nich nieruchomą twarz o śniadej cerze i uważnych, czarnych oczach. Patrzą wprost na widza. Fridy spojrzenie jest wymowne; mam ci coś do przekazania – sugeruje. Usta, pełne, czerwone, są zawsze zaciśnięte, nigdy w uśmiechu. Nad ustami cień wąsika. Najbardziej jednak charakterystycznym elementem twarzy, który zrobił tak zawrotną karierę w popkulturze, że aż stał się znakiem i szablonem powielanym miliony razy, są zrośnięte brwi, przypominające skrzydła ptaka.
Moda na Fridę
Marylin Monroe miała pieprzyk; znakiem szczególnym Fridy Kahlo są właśnie złączone brwi. Tak jak Monroe, Kahlo również stała się ikoną popkultury, a jej komercyjny potencjał jest imponujący. Imieniem malarki nazwane zostały liczne meksykańskie restauracje na całym świecie (m.in. w Warszawie).
Twarz Fridy spogląda nie tylko z milionów reprodukcji w najróżniejszych formatach – od plakatów do znaczków pocztowych, ale też z T-shirtów, poduszek, zegarków, talerzy, torebek, butelek tequili, kubków, a nawet lodówek. „Pierwsze trzy modele Vestfrost Art Collection poświęcone były męskim bohaterom. Brakowało nam kobiecego pierwiastka”, mówi Rafał Derecki, Category Manager firmy Vestfrost Poland, która wprowadziła na nasz rynek kolorowe, pop-artowe chłodziarki, ozdobione wizerunkami artystów. „Wybór od razu padł na Fridę Kahlo. To ukłon w stronę jej geniuszu. Co istotne, nasza decyzja wpisała się w preferencje konsumentów, ponieważ model z Fridą Kahlo błyskawicznie stał się najpopularniejszy w całej kolekcji”.
Fridę uwielbiają miliony – przeważnie kobiet. To one głównie kupują reprodukcje jej obrazów (na oryginały mało kogo stać) oraz ozdobione nimi przedmioty. Kobiety kopiują też jej wyrazisty styl. Artystka była częściowo Indianką; dumna z tego dziedzictwa, podkreślała go strojem nawiązującym do tradycji Tehuantepec (regionu Meksyku). Fanki noszą więc suknie i biżuterię à la Frida, malują mocno brwi na czarno i usta na czerwono. Szczególnie zagorzałe identyfikują się z idolką.
Fenomen
Postać artystki cieszy się wzięciem do tego stopnia, że naukowcy mówią o kulcie. Fridomania stanowi fenomen coraz częściej interesujący socjologów, psychologów i historyków sztuki, którzy starają się wyjaśnić jego przyczyny i przebieg. Jak to się stało, że artystka za życia pozostająca w cieniu sławnego męża, malarza muralisty Diego Rivery, po śmierci doznaje czci niemal religijnej? Do popularności sztuki i osoby Kahlo na pewno przyczyniło się wykorzystywanie ludowych motywów indiańskich i meksykańskich.
Dzięki temu Zachód odnajduje w jej stylu fascynującą egzotykę, zaś ojczyzna widzi w niej twórcę wielce zasłużonego dla rozwoju i propagowania kultury narodowej. Obrazy, które od strony formalnej zaliczyć można do tzw. sztuki naiwnej, dzięki żywym barwom i wyraźnym konturom są ekspresyjne, a zarazem dekoracyjne. Ale atrakcyjność wizualna to za mało, by stać się obiektem kultu. Potrzebna jeszcze jest legenda.
Mówi się, że Fridę wylansowały feministki, które co najmniej od lat 70. XX w. dokonywały „feministycznej interwencji” w historii sztuki, jak same o tym mówiły, wyciągając z cienia i zapomnienia postacie artystek tworzących wbrew narzucanym przez patriarchat modelom aktywności kobiecej. Kahlo, znana z bezkompromisowych przekonań politycznych (zagorzała komunistka) i śmiałości erotycznej (otwarcie biseksualna), była dobrą kandydatką na bohaterkę dla amerykańskiej lewicy i środowisk homoseksualnych. Ponadto do popularności Fridy przyczyniła się, manifestowana przez nią dumnie – na wiele sposobów, nie tylko w sztuce – tożsamość meksykańska, podzielana przez rosnącą liczbę imigrantów z Meksyku w USA. Ale fankami nie są wyłącznie latynoski, feministki, lesbijki, czy też „lewaczki”. Rzesze kobiet różnych narodowości i różnych poglądów kochają Fridę za bycie wcieleniem mitu kobiety odważnej, silnej emocjami i kreatywnej.
Kahlo śmiało podejmowała w swojej twórczości tematykę najbardziej osobistą. Przedstawiała chorobę, miłość, śmierć, samotność, poronienie, zdradę. W obrazach odsłaniała maltretowane ciało, malowała ściekającą krew i płynące łzy. Stosując wymowne symbole, jak np. naszyjnik z cierni, ukazywała targające nią emocje. Była przy tym do bólu szczera, ekspresyjna i otwarta. Wyrażenie „do bólu” jest znamienne, bo tu przede wszystkim chodzi o cierpienie. To właśnie obrazowanie fizycznej i duchowej męki sprawiło, że artystka zyskała status kultowej. Życie Kahlo to ból: okaleczonego ciała i duszy, bo miłość jej życia, Diego, zdradzał żonę wielokrotnie. „Nigdy nie maluję snów” – odparła, gdy próbowano jej sztukę określać mianem surrealistycznej. „Maluję swoją rzeczywistość”. I właśnie wiara w szczerość malarki, autentyczność zaklinanych w obrazy emocji uruchamia empatię, a w zagorzałych przypadkach identyfikację.
Jeśli artysta ma stać się postacią kultową, jego życiorys jest równie ważny jak twórczość. Musi być niezwykły, pełen dramatycznych momentów, rzucać wyzwanie konwencjom, obfitować w ból fizyczny i/lub duchowy, który – spływając w sztukę – sprawia, że staje się ona przejmująca. Legenda Kahlo zawiera wszystkie te elementy. Powtarza motyw cierpiącego geniusza w kobiecej wersji.
A kim była naprawdę?
Nie da się odseparować twórczości Kahlo od niej samej. Córka Niemca, malarza z zawodu, i Meksykanki, urodziła się w 1907 r. W wieku 6 lat zachorowała na polio. Z tego powodu jej prawa noga stała się kaleka i krótsza od lewej, Frida musiała nosić korekcyjne obuwie. Kolejny pech dopadł ją, gdy miała 18 lat: autobus, którym wracała ze szkoły, zderzył się z trolejbusem. Kahlo była jedną z najbardziej poszkodowanych ofiar wypadku. Złamany w trzech miejscach kręgosłup, przebita miednica – listę obrażeń można by ciągnąć długo. Kolejne miesiące dziewczyna spędziła przykuta do łóżka. Wtedy też zaczęła malować, by się czymś zająć. Po rekonwalescencji jej ciało nigdy nie odzyskało pełnej sprawności. Wbijane codziennie w ortopedyczny gorset, poddawane coraz to nowym operacjom i terapiom, często niezwykle bolesnym, stanowiło dla właścicielki nieustające źródło cierpienia do końca życia. Na rok przed śmiercią nogę osłabioną przez polio, trzeba było amputować z powodu gangreny.
W życiu osobistym Frida również nie miała szczęścia. Pierwszy narzeczony porzucił ją po wypadku, bo nie chciał wiązać się z inwalidką. Największa miłość artystki, Diego Rivera, zdradzał ją. Pragnęła urodzić mu dziecko, ale poroniła trzy razy. Kolejnym mężczyzną, który odegrał bardzo ważną rolę w jej życiu, był Nickolas Muray – autor fotografii Fridy w strojach tehuańskich. Zdjęcia te rozsławiły jej styl na całym świecie.
Kahlo zmarła w 1954 r. w wieku 47 lat. Za życia była znana głównie jako żona Rivery. Fascynacja jej postacią rozpoczęła się na dobre w latach 70., wpierw w Meksyku, potem USA i Europie. W 1978 r. w Muzeum Sztuki Współczesnej w Chicago zorganizowano wystawę malarki. W 1983 r. ukazała się jej biografia pióra Hayden Herrery. Książka była bestsellerem, przyczyniając się do rozsławienia Fridy na świat. Efekt ten wzmocniła premiera w tym samym roku filmu „Frida, naturaleza viva”. Kolejnym punktem zwrotnym okazała się zakrojona na wielką skalę i szeroko nagłośniona wystawa „Meksyk: Splendors of Thirty Centuries” – w nowojorskim Metropolitan Museum of Art w 1990 r. Prezentowała sztukę meksykańską od czasów prekolumbijskich, ale wylansowała Kahlo. Charakterystyczna twarz o złączonych brwiach reklamowała wystawę na plakatach i billboardach. Potem powstawały sztuki teatralne o Fridzie, opery, lawina artykułów. Księgarnie zapełniły się biografiami malarki, albumami z jej dziełami, a nawet książkami kucharskimi z przepisami, według których ponoć gotowała.
W XXI w. kult Kahlo przybrał jeszcze na sile. Znalazła się na znaczkach i banknotach. Powstał film „Frida” z Salmą Hayek. W 2005 r. w londyńskiej Tate Modern otwarto wystawę poświęconą życiu i twórczości malarki, gdzie odtworzono jej atelier i pokazano rzeczy osobiste. W 2018 r. w Victoria and Albert Museum zorganizowano wystawę koncentrującą się na kwestii tworzenia przez Fridę własnego wizerunku, zaprezentowano tam stroje, biżuterię, akcesoria do makijażu.
Obrazy Fridy są bardziej znane i poszukiwane na rynku sztuki niż prace Rivery. W 1995 r. „Autoportret z małpą” sprzedano za 3,2 mln dolarów – rekord dla dzieła z Ameryki Łacińskiej. Ten wyczyn pobiły w 2006 r. „Korzenie”, obraz wylicytowany za 5,6 mln dolarów. Hossa trwa. Kahlo dołączyła do elitarnej grupy najdroższych malarzy świata.