Stolarz chwyta strug i pewnym ruchem przesuwa go wzdłuż kawałka drewna. Raz za razem dębowe wióry opadają na posadzkę stolarni. Jeszcze tylko kilka pociągnięć ośnikiem, by nadać dziełu końcowy kształt i ostatnia noga gotowa. Tom Bensari stawia ją na blacie roboczym, obok trzech wykonanych wcześniej. Mierzył pan, czy są identyczne? – chcę zapytać, ale Bensari uprzedza pytanie.
– Wymiarów musi się trzymać przemysł. W fabryce każdy pracownik odpowiada za jeden element. Jeśli nie przypilnuje normy, to mebla nie da się złożyć. Ja, jako rzemieślnik, zajmuję się meblem od projektu do momentu oddania go klientowi. Dbam zwłaszcza o to, by był stabilny, szuflady wysuwały się gładko, drzwiczki domykały bezproblemowo – mówi. A że nogi odrobinę się różnią? Gołym okiem nie widać. Stojąc na nich, szafka audio Chameleon będzie wyglądała tak lekko, jakby miała zatańczyć do muzyki z trzymanych w niej płyt. Na przykład w rytm charlestona. Mebel pasuje do lat 20. XX wieku. Jest z kolekcji inspirowanej wrocławskim Kameleonem – modernistyczno-ekspresjonistyczny dom towarowy powstał właśnie w drugiej dziesiątce XX wieku.
Szlifowanie warsztatu
Bensari z wykształcenia jest prawnikiem. Po latach pracy jako CEO w korporacjach został ebenistą. Przywraca do życia ginący zawód twórcy mebli fornirowanych. Zaczynał amatorsko. Chciał, aby jego dzieci dorastały otoczone sprzętami, które zapiszą się w ich wspomnieniach. Kupował kolejne maszyny i po pracy w biurze zmieniał się w stolarza. Gdy skleił skomplikowane technicznie biurko syna, okazało się, że jeden element wystaje. – Może popełniłem błąd, może drewno zapracowało. Przedstawiciele handlowi proponowali nowe, droższe maszyny. A ja pojechałem do sklepu budowlanego po dłuto za 20 zł i rozwiązałem problem – wspomina.