Małgorzata Tomczyk
Małgorzata Tomczyk
Salon

Na czymś trzeba się oprzeć

Rozmowa z Anastazją Nakov, emerytowaną wiceprezeską Francuskiej Federacji Psychoterapii Psychoanalitycznej Dzieci i Młodzieży

14 marca 2023
„Prowadziłam zawsze dom otwarty. Ważny był i jest dla mnie rytuał codziennego gotowania. Tak jak mój ojciec, nigdy nie lubiłam jadać na mieście.” „Prowadziłam zawsze dom otwarty. Ważny był i jest dla mnie rytuał codziennego gotowania. Tak jak mój ojciec, nigdy nie lubiłam jadać na mieście.” Jacek Kucharczyk
Anastazja Nakov uważa, że jest Polką, Bułgarką i Francuzką. W każdym z tych krajów zostawiła kawałek swojej historii i serca. Rozmową przeprowadzoną w jej domu w Metz rozpoczynamy cykl poświęcony powojennym losom polskich emigrantów.

Tutaj, w mieszkaniu z widokiem na gotycką katedrę w Metz nad Mozelą pomieściła wspomnienia wszystkich ważnych dla niej domów. Anastazja Nakov urodziła się w 1937 r. w Warszawie na ul. Narbutta 45. Pokoje z dzieciństwa pamięta jak przez mgłę, bardziej z opowieści bliskich. Ojciec był bułgarskim dyplomatą, matka – Polką z okolic Kutna. Anastazja podejrzewa, że rodzice musieli wiedzieć o zbliżającym się niebezpieczeństwie, bo tuż przed wybuchem wojny znalazła się z mamą w Bułgarii. Podczas pierwszych bombardowań Warszawy jej ojciec został ranny, a zaraz potem odesłany do swojego kraju. Rodzina przetrwała wojnę, ale straciła dom. Najpierw zajęli go sowieci, potem angielskie dowództwo misji wojskowej na Bałkanach. Nakovów przygarnęli sąsiedzi. W ich garażu swego czasu też stacjonowały wojska sowieckie. Gruziński oficer powiedział któregoś dnia do ojca Anastazji: „Wam się wydaje, że my jesteśmy tu tymczasowo. A ja wam mówię, że jeśli już gdzieś wyruszamy, to nie po to, żeby wracać”.

Wnętrza z widokiem na gotycką katedrę w Metz emanują spokojem. Salon prezentuje się elegancko dzięki przedwojennym meblom, ocalałym z rodzinnego domu.Jacek KucharczykWnętrza z widokiem na gotycką katedrę w Metz emanują spokojem. Salon prezentuje się elegancko dzięki przedwojennym meblom, ocalałym z rodzinnego domu.

Jak potoczyły się Pani losy po wojnie?
Maturę zdałam w Sofii, tam też zaliczyłam dwa pierwsze lata medycyny. Na trzecim roku studiowałam w Warszawie, a później już w Paryżu. W 1957 r. przyjaciele ojca zaprosili mnie na wakacje do Francji. Bardzo chciałam jechać, ale mój bułgarski paszport pozwalał na pobyt tylko w Polsce. Pomogła mi koleżanka-emigrantka mieszkająca w Austrii. Pociągi do Sofii jechały przez Wiedeń. Zaryzykowałam i przesiadłam się tam w pociąg do Paryża. W stolicy Francji już po dwóch dniach namierzyli mnie pracownicy ambasady bułgarskiej. Musiałam im tłumaczyć, dlaczego się nie zameldowałam. Bardzo się bałam. Tymczasem oni rozszerzyli mój paszport na Francję. Rządził już wtedy Chruszczow – to była gra pozorów, komuniści nie chcieli mieć na Zachodzie uciekinierów.

Salon 14/2023 (100207) z dnia 13.03.2023; Portret; s. 72
Oryginalny tytuł tekstu: "Na czymś trzeba się oprzeć"
Małgorzata Tomczyk

Małgorzata Tomczyk

Redaktor prowadząca pisma „Salon”.

Reklama
POLITYKA
Newsletter Prenumerata cyfrowa
Facebook Twitter Instagram

Nasze wydawnictwa

  • Redakcja Polityki
  • Biuro reklamy
  • Napisz do redakcji
  • BOK dla prenumeratorów cyfrowych
  • O Polityce
  • Regulamin serwisu
  • Zasady publikacji komentarzy
  • Polityka prywatności
  • Ustawienia plików cookie
  • Polityka RODO
  • Informacje dla akcjonariuszy

Aplikacje Polityki

iOS i Android
iOS i Android
W aplikacjach publikujemy pełne wydania tygodnika POLITYKA oraz nasze pisma.

 

Aplikacja Fiszki fiszki
Fiszki Polityki
Codziennie podsumowujemy dla Ciebie najważniejsze wydarzenia dnia.
  • Pulsar
  • Dwutygodnik Forum
  • Polityka Insight
  • Leśniczówka Nibork
  • Projekt: Cogision, Ładne Halo
  • Wykonanie: Vavatech
  • Prawa autorskie © POLITYKA Sp. z o.o. S.K.A.