Brutal obłaskawiony
Modernizacja brutalistycznego budynku na przedmieściach Zurychu
Na wschodnim brzegu Jeziora Zuryskiego, 10 minut spaceru od terminala promowego we wsi Erlenbach, stoi dom potargany jak Edward Nożycoręki. Jego odlaną z żelbetu i podciętą przeszkleniami sylwetkę dziko zarosły zdrewniałe pędy winobluszczu. Podobnie jak bohater filmu Tima Burtona, tak i ten dom jest nieco wyobcowany i mroczny. Kontrastuje z dominującą na przedmieściach Zurychu tradycyjną zabudową. To bliźniak, ma więc dwa wejścia, oba ciemne jak jaskinie. Nad nimi dwa pasy betonu – tarasy. Przed domem jest głaz narzutowy. Na elewacji błękitnieje łupek. Krótko mówiąc: to kamień na kamieniu, licowany skałą. Autorem projektu z końca lat 80. XX wieku był Ernst Gisel, wpływowy szwajcarski architekt okresu powojennego. Zmarły w 2021 roku, po sześciu dekadach pracy twórczej, zostawił potężny dorobek. Jego dzieła, nawet tak młode, jak postmodernistyczny ratusz w niemieckim Fellbach z 1986 r., są dziś uznawane za pomniki kultury.
Gisel najbardziej znany jest z ekspresyjnej dzwonnicy w szwajcarskim Effretikon (1961). Nieprędko zdobyła uznanie – jedni porównują ją do dłoni odbierającej z nieba boskie dary, a inni do wodopoju dla żyrafy. Ale architekt obdarowany został talentem bez wątpienia. Widać to też w Erlenbach. W 2022 r. modernizacją tamtejszego domu (260 m2) zajęła się brukselska pracownia Victorii-Marii Geyer. Projektantka zdradza, że pierwszy raz pracowała W brutalistycznym budynku. Twórcy tej późnej odmiany modernizmu nie ukrywali przed wzrokiem materiałów konstrukcyjnych. Beton na stropach domu w Erlenbach jest więc odsłonięty. Przez środek budynku Gisel poprowadził klatkę schodową, a wraz z nią nisze jak nawisy skalne. W salonie są kolejne wnęki i wycięcia w przegrodach. Zmiana kąta widzenia odsłania nowe warstwy.