Luwr od lat konsekwentnie odmawia, słysząc prośby o wypożyczenie Mony Lisy. Odwzajemnić jej uśmiech, spojrzeć w oczy czy przestudiować pejzaż rozpościerający się za jej plecami możemy tylko w Paryżu. Permanentna niezgoda na wypożyczenie dzieła nie zraża niektórych przed snuciem marzeń o podróży Giocondy do Florencji czy Krakowa. Ale nawet karta przetargowa „Leonardo za Leonarda”, wyciągnięta z rękawa ministra Glińskiego, nie złamała do tej pory dyrektora największego muzeum na świecie.
W przeciwieństwie do Mony Lisy nasza Dama z gronostajem (zwyczajowo: Dama z łasiczką) to istna obieżyświatka. „Portret tej dziewczyny co najmniej trzydzieści razy zmieniał miejsce pobytu, przewożony w jukach konnego posłańca, karetą, ładowną bryką, pociągiem, samochodem, samolotem, promem – niekiedy niesiony pod pachą”, pisał Marek Rostworowski, wieloletni kustosz Muzeum Czartoryskich. Odkąd padły te słowa, tak dama, jak i „łasiczka” opuszczały swoją krakowską siedzibę jeszcze wiele razy.
Współpraca między muzeami, galeriami i innymi podmiotami działającymi w obszarze kultury pozwala na organizowanie przekrojowych wystaw oraz prezentowanie publiczności dzieł, które bez networkingu nie miałyby szansy zaistnieć w jednej przestrzeni. W najbliższym czasie w polskich instytucjach zobaczymy wiele ekspozycji będących wynikiem tego typu działań. Na wystawę „Polski mężczyzna” Muzeum w Narodowe w Kielcach wypożyczyło 123 prace z 13 nadwiślańskich placówek muzealnych. Partnerską relację ze stołeczną galerią Leto nawiązała Galeria Miejska we Wrocławiu, przygotowując wystawę „Danse macabre” Wojciecha Ireneusza Sobczyka.
Ekspozycja „Glasstress” w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie jest efektem szeroko zakrojonej współpracy międzynarodowej.