Mówi się, że maszyna potrafi już tworzyć. Program ChatGPT gotowy jest pisać rozprawki szkolne, nawet powieści. Zaś Stable Diffusion, Midjourney, DALL·E (to tylko kilka z najbardziej popularnych generatorów obrazu) błyskawicznie dostarczą nam grafikę czy fotografię na dowolny zadany temat. Na początek wprowadzamy do komputera wytyczne tekstowe – piszemy, co ma nam zwizualizować. Mogą to być standardy: para zakochanych na tle zachodu słońca nad morzem, albo surrealistyczne zbitki typu: kapelusz do góry nogami łapiący królika za ogon z kokardką. Ludzka kreatywność zawiera się tu w komendzie. Szczegółowość, stopień skomplikowania, oferta filtrów, stylów itp. zależy od zasobów programu. Rezultat może zachwycić, zaskoczyć albo rozczarować. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, by spróbować drugi, trzeci, setny raz. Maszyna jest cierpliwa. Nie ofuknie jak grafik, któremu kończy się czas na zlecenie i kawa w kubku.
Możemy też zajrzeć na portal Lexica – do wyszukiwarki działającej na podstawie Stable Diffusion, która zawiera multum już wygenerowanych grafik. Jak zadeklarowano na stronie, jest „galerią sztuki kreowanej przez AI” (ang. artificial intelligence) i „wyzwalaczem kreatywności dla każdego”. Na razie większość prezentowanych na stronie „dzieł” to po prostu, nie bójmy się tego słowa, kicz. Choć są kiepskie, jeśli chodzi o artystyczną jakość, nie można wykluczyć, że spełniają oczekiwania wielu odbiorców. Nie stanowią jednak (wbrew deklaracji) „nowych, oryginalnych dzieł”, bo przypominają tysiące widzianych już wcześniej, mimo że żadnych nie kopiują całkowicie. Gdyby na takiej „produkcji” sprawa się kończyła, można by uznać, że AI będzie odgrywać rolę wyłącznie dostarczyciela quasi-artystycznego „contentu” i nawet nie zbliży się do poziomu prawdziwej sztuki.