„Caesar must die”, dramat więzienny Włochów Paolo i Vittoria Tavianich, wygrał berliński festiwal. Jury pod przewodnictwem Mike’a Leigh doceniło reżyserski kunszt 80-letnich braci i niezwykłą formę tego kameralnego, czarno-białego fabularyzowanego dokumentu o magicznej roli sztuki w życiu skazańców.
Ostanie dni konkursowych zmagań przyniosły w końcu długo oczekiwany przełom. Pojawiło się kilka niezłych tytułów, chociaż mocnego kandydata do Złotego Niedźwiedzia wciąż brakuje (ogłoszenie zwycięzców w sobotę).
Zewsząd słychać jęki zawodu i narzekanie na wyjątkowo słaby poziom festiwalowego konkursu. Na tak bezbarwnym tle wybijają się małe telewizyjne produkcje, które normalnie przeszłyby niezauważone.
Francuski dramat kostiumowy „Les adieu a la reine” (Żegnaj królowo) Benoit Jacquota otworzy w czwartek wieczorem 62. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Berlinie (rozdanie nagród 18 lutego). W konkursie 18 tytułów, niestety nie ma wśród nich żadnego z Polski.