Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Tygodnik Polityka

Jak długo będzie rządzić PiS i kto po nim

Podstawową kwestią, która zajmuje dziś w zasadzie wszystkich stojących w opozycji do PiS, jest: czy to potrwa cztery lata? Czy możliwe jest zmuszenie PiS do oddania władzy wcześniej?

Zawsze możliwe są oczywiście jakieś nieprzewidziane, choć niezupełnie nieprawdopodobne wydarzenia: zamach terrorystyczny, napływ uchodźców rozdzielanych przymusowo przez Unię Europejską, aresztowania ważnych polityków opozycji przez na powrót dyspozycyjną wobec władzy prokuraturę, agresywne działania Rosji w krajach bałtyckich, na Ukrainie czy Białorusi, które wywołają łańcuch wydarzeń prowadzących do masowych protestów czy zaostrzenia kursu i tłumienia obywatelskich wolności w imię „wyższych celów”.

Polska może znaleźć się na kolizyjnym kursie z krajami UE, a sama Unia może być poddana bardzo silnej presji od wewnątrz, szczególnie jeśli kryzys migracyjny będzie się nasilał. Obecna władza jest dużo bardziej nieprzewidywalna od poprzedniej, dlatego nie ma dziś scenariuszy, które należałoby zupełnie wykluczać.

Ale też na miejscu opozycji nie liczyłbym na jakieś przesilenie czy polski „Majdan”. W każdym razie nie szybko. Sytuacja gospodarcza Polski jest dobra i nadmierne wydatki z budżetu nie pogorszą jej drastycznie. Kłania się przejęcie pieniędzy z OFE przez PO, co zostawiło zarówno jej, jak i PiS duży margines wydatkowy do przekroczenia progów ostrożnościowych długu publicznego.

Poważnym wyzwaniem dla władzy byłby na tyle drastyczny wzrost oprocentowania polskich obligacji, żeby koszty obsługi długu wymusiły jakieś drastyczne cięcia socjalne, tak jak w krajach śródziemnomorskich. Jednak własna waluta oraz konstytucyjne ograniczenie długu (choć łatwo sobie można wyobrazić, że przy sparaliżowanym Trybunale Konstytucyjnym nie jest to żadna bariera dla zdeterminowanego rządu) oraz wciąż przyzwoite perspektywy wzrostu powodują, że Polska w krótkim okresie nie powinna podążyć drogą Grecji czy Hiszpanii.

Reklama