Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

Dziennik pilota

Falkowski jako lotnik Dywizjonu 303 Falkowski jako lotnik Dywizjonu 303 Archiwum prywatne
„Żużle na dłoni”, dziennik Rudolfa Stanisława Falkowskiego, to jeszcze jeden, fascynujący zapis skomplikowanych polskich losów. Na książkę zwrócił nam uwagę prof. Jerzy Holzer. Drukujemy fragmenty wybrane przez wybitnego polskiego historyka, z jego słowem wstępnym.
Rudolf Falkowski jako kursant  w stanisławowskim 6 Pułku Lotniczym, 1939 r.Archiwum prywatne Rudolf Falkowski jako kursant w stanisławowskim 6 Pułku Lotniczym, 1939 r.

Książka Rudolfa Stanisława Falkowskiego została wydana po polsku w 2007 r. w Montrealu. Ogromne dzieło, niemal 700 stron. Autor, urodzony w 1919 r. w Czortkowie, zaczął prowadzić dziennik jako 10-letni chłopiec, a zapiski obejmują następne 20-lecie.

Są to najpierw informacje o życiu rodzinnym, o szkole, o polskich, ukraińskich i żydowskich sąsiadach. Zafascynowany lotnictwem nastolatek postanowił zostać pilotem. W kwietniu 1939 r. przyjęto go do wojskowej Szkoły Pilotów w Stanisławowie i ukończył pierwszy kurs. Zdawało się, że jego lotnicza kariera na tym się skończy. Przez rok, w domu, obserwował życie pod radziecką okupacją. Potem zaczął studia w Instytucie Pedagogicznym w Krzemieńcu.

W maju 1941 r. zmobilizowano go do Armii Czerwonej. Przeżył w niej początek wojny niemiecko-radzieckiej. Podobnie jak wielu innych Polaków uznany za niegodnego służby frontowej, znalazł się w batalionach roboczych – kierowanych do prac w sowchozach i przy wyrębie lasu. Zdołał uzyskać zwolnienie do formującej się armii polskiej i jako lotnik in spe dostał się przez Uzbekistan, Iran oraz podróż morzem dookoła Afryki w czerwcu 1942 r. do Szkocji.

Były krasnoarmiejec natrafiał na mur podejrzeń, ale po kilku miesiącach otrzymał skierowanie na dalsze wyszkolenie lotnicze, które ukończył w czerwcu 1944 r. i znalazł się w brytyjskim dywizjonie. Niewielki miał udział w wydarzeniach wojennych. Po zakończeniu wojny przeniesiony do słynnego polskiego dywizjonu 303, służył w nim aż do rozformowania w grudniu 1946 r. Zdecydowany nie wracać do komunistycznej Polski, w 1948 r. emigrował do Kanady. Pracował na farmie i przy wyrębie (jak sam pisze: „przydało się doświadczenie z Rosji”) oraz w różnych innych zawodach, a wreszcie przez 22 lata, do emerytury, był kreślarzem w porcie w Montrealu.

Polityka 43.2010 (2779) z dnia 23.10.2010; Historia; s. 66
Reklama