Adam Adolek Kohn przeżył Oświęcim i mieszka w Australii. Ma dwie córki, sześcioro wnuków i dwóch prawnuków. I z dnia na dzień stał się sławny dzięki wideo „Dancing Auschwitz”, które jego córka wstawiła na YouTube. Przez cztery i pół minuty bez mała 90-letni oświęcimiak tańczy w rytm znanego przeboju „I will survive” wraz z córką i wnuczkami na rampie, przed komorą gazową i piecem krematoryjnym. Najpierw niepewnie, potem coraz bardziej ochoczo. W ciągu kilku dni wideo obejrzało pół miliona widzów. Strażnicy oficjalnych świątyń pamięci, jak rzecznik Muzeum Holocaustu w Melbourne, są zniesmaczeni naruszeniem rytualnej powagi wobec Zagłady. Jednak młodsi – w tym wielu potomków pomordowanych – są zachwyceni nową formą pamięci i dziękują Kohnom w listach za to taneczne „wyznanie miłości do życia po śmierci”.
Kultura pamięci zmienia się z pokolenia na pokolenie. Inaczej okupację pamięta pokolenie tzw. świadków historii, a inaczej – już tylko poprzez przekaz rodzinny oraz szkolny i medialny – pamięta o niej pokolenie powojenne, a jeszcze inaczej pokolenie wnuków, nieufne wobec skamieniałego rytuału, a zarazem bardziej podatne na opowieści dziadków niż rodziców.
Jak przekazywać pamięć następnym pokoleniom? Jak prowadzić je przez labirynt najróżniejszych świadectw i dokumentów? Jedną z metod jest wciąganie młodych do pracy nad kondensatem z zachowanych przekazów. Udanym przykładem takiej pracy jest, opracowana pod kierownictwem Marka Millera w Laboratorium Reportażu Uniwersytetu Warszawskiego, dokumentacja getta łódzkiego.