To z powodu słów Jarosława Kaczyńskiego, który zrównał śląskość z „opcją niemiecką”, zaczęto mówić o śląskich noblistach. Jedenastu urodziło się i często kształciło na terenach obecnych polskich województw: dolnośląskiego, opolskiego i śląskiego – na historycznym Śląsku. A czterech kolejnych, spoza Śląska, związanych było z Uniwersytetem Wrocławskim, czołową uczelnią Niemiec.
– Nie ma regionu w Europie, który wydałby tak wielu laureatów Nagrody Nobla – mówi dr Maciej Łagiewski, dyrektor Muzeum Miejskiego we Wrocławiu. – O wszystkim decydował wielki przemysł, który na przełomie XIX i XX w. awansował Śląsk na najbogatszy region Niemiec i był podłożem rozwoju nauk fizyko-chemicznych.
Śląscy nobliści zdobywali nagrody dla Niemiec i USA. Czy to również nasza historia i powód do dumy? Na tych ziemiach mieszka już piąte pokolenie ludności napływowej; w większości Polaków.
I.
W dyskusji o miejscu Śląska w Polsce „Rzeczpospolita” wytropiła w internetowym sklepie Ruchu Autonomii Śląska książkę o śląskich noblistach. Na szczególną uwagę – kpił dziennik – „zasługuje rozdział poświęcony Fritzowi Haberowi, twórcy gazów bojowych i Cyklonu B”. Książka „Nobliści ze Śląska” Piotra Greinera, dyrektora Archiwum Państwowego w Katowicach i pracownika naukowego Uniwersytetu Śląskiego, od lat dostępna jest w bibliotekach i księgarniach. Przypomnienie o niej dziś ma stosowny wydźwięk: zbrodniarze jak Haber kreowani są na bohaterów współczesnych Ślązaków.