Przygotowania do igrzysk, zimowych w Innsbrucku i letnich w Montrealu, władze polskie rozpoczynały pokrzepione sukcesem – trzecim miejscem polskich piłkarzy na mistrzostwach świata w 1974 r. Polski ambasador w RFN oceniał: „Zakwalifikowanie się polskiej reprezentacji piłkarskiej do finałów mistrzostw świata, jej wspaniałe sukcesy w rozgrywkach, wzorowa postawa sportowa (II-gie miejsce w »fair play«) oraz zajęcie trzeciego miejsca oznaczają nie tylko olbrzymie osiągnięcie sportowe w skali międzynarodowej, ale posiadają również istotne trwałe znaczenie polityczne dla działalności ambasady PRL w NRF i dla jednania sympatyków dla polskiego procesu normalizacji stosunków PRL-NRF. Stanowią one równocześnie efektywny wkład w dzieło propagowania Polski w 30-lecie powstania PRL. (…) Można stwierdzić, że piłka nożna dobrze przysłużyła się sprawie polskiej w NRF”.
Nie inaczej miało być w 1976 r. na olimpiadach w Innsbrucku i Montrealu. Adresatem działań propagandowych byli mieszkańcy Polski, państw gospodarzy igrzysk, kibice wyjeżdżający na igrzyska i sami sportowcy. Wiele uwagi poświęcono Polonii. Zmagania sportowe (nie tylko olimpijskie) były elementem walki o rząd emigracyjnych dusz. (Przed sławnym meczem piłkarskim na Wembley w 1973 r. ambasador Polski w Londynie uspokajał Warszawę: „Wszystkie odłamy emigracji polskiej popierać będą naszych piłkarzy”).
Teraz liczono, że olimpijskie medale przyczynią się do umocnienia „prestiżu i popularności naszego państwa” i że przysłużą się „nawiązaniu bliższej współpracy z liczną w Kanadzie i w Stanach Zjednoczonych Polonią”.