Obrót pieniądzem dłużnym istniał od chwili jego powstania. W Babilonie koncentrował się w świątyniach, gdyż były one miejscami gwarantującymi bezpieczeństwo i wypłacalność. Przynosił kapłanom krociowe zyski. Podczas pierwszego wygnania, czyli tzw. niewoli babilońskiej (w VI w. p.n.e.), także Żydzi zakładali własne banki, by utrzymać niezależność finansową.
Natomiast w pierwszym historycznym zetknięciu się z bankowością europejską natrafiamy od razu na aferę. W IV w. p.n.e. Isokrates w dziele „Trapesitica” opisał, jak bronił faworyta bosforskiego króla Satyrosa, którego powierzone pieniądze sprzeniewierzył ateński bankier, były niewolnik Pasion. Oskarżony początkowo popłakał się i przyznał do winy, obiecując zwrócić złoto. Ale potem odwołał zeznanie, zacierając ślady transakcji i fałszując dokumenty.
Z mów Demostenesa (IV w. p.n.e.) wiemy też o pierwszych zapisach księgowych i obrocie depozytami. Prowadzone gry kapitałowe były jednak wielce ryzykowne.
Jak wynika z badań Raymonda Bogaerta, kryzysy w latach 377–376 i 371 p.n.e. w Grecji wiązały się ściśle z upadkami banków Timodema, Sosinoma i Aristolocha, prowadzących oszukańczą grę. Wiemy na przykład, że w chwili śmierci wspomniany Pasion nie tylko wywinął się z długów, ale dorobił 60 talentów, czyli dzisiaj uznalibyśmy go za multimilionera.
Ptolemeusze egipscy (III–I w. p.n.e.) wpadli na nowatorski pomysł. Zamiast kontrolować banki prywatne, założyli w Aleksandrii bank państwowy. Udoskonalono w nim rachunkowość i ten pierwszy w dziejach bank rządowy objął swą działalnością także przeciętnych przedsiębiorców, rzemieślników oraz drobniejsze banki. Tym samym system finansowy w państwie Ptolemeuszy został scentralizowany.
Rzymianie nie powołali banku centralnego.