Ta wojna nie mogła być wygrana. Po stronie polsko-litewskiej zabrakło zarówno dość licznej armii, jak i odpowiednich wodzów. Tych ostatnich Cat-Mackiewicz scharakteryzował w trzech krótkich zdaniach: „Książę wirtemberski, wódz armii litewskiej był zdrajcą, jego następcy byli do niczego. Książę Józef na siodełku angielskim wykazywał wielką odwagę żołnierską, był to jedyny z Poniatowskich kochający się w boju, był może najlepszy z dowódców, ale daleko mu było do genialności. Kościuszko pełen zapału i owej determinacji, do której wzywał król bez przekonania, był wodzem bez wielkiego talentu”.
Armia litewska
Zacznijmy od nieszczęsnej armii litewskiej. Na jej czele stał najpierw czystej wody zdrajca – może największy w rodzimych dziejach na tak wysokim stanowisku – a później już tylko godni politowania nieudacznicy. Książę Ludwig von Würtemberg rozpoczął karierę wojskową w armii pruskiej, gdzie dosłużył się stopnia generał-majora. W 1784 r. ożenił się z Marią Czartoryską, córką księcia Adama i Izabeli Czartoryskich. Mocno przez nich forowany, w 1790 r., kiedy Rzeczpospolita w sojuszu z Prusami szykowała się do wojny z Austrią, przeszedł na polską służbę. I wkrótce objął komendę nad armią litewską. Fakt ten u wielu wywołał zgorszenie i zdziwienie.
Pierwsze z odczuć wiązało się z fatalną opinią towarzyszącą księciu. Jego życie osobiste pozostawiało wiele do życzenia nawet w epoce, w której przymykano oko na skandale obyczajowe. Zdziwienie wynikało z faktu, iż w Polsce zapewne znalazłoby się kilkudziesięciu dowódców nieustępujących w niczym zięciowi księcia Adama. No, może poza urodzeniem, koligacjami dynastycznymi i mającym całkiem określoną wagę poparciem Czartoryskich...
Niespodziewany awans księcia wirtemberskiego starał się krótko przed wojną z Rosją dość nieudolnie tłumaczyć Stanisław August, przywołując ustawę sejmową obligującą go do sprowadzenia z zagranicy trzech generałów.