Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

Tajna broń Józefa Piłsudskiego

Józef Piłsudski na froncie, w rozmowie z Edwardem Rydzem-Śmigłym i pułkownikiem Tadeuszem Kutrzebą, 1920 r. Józef Piłsudski na froncie, w rozmowie z Edwardem Rydzem-Śmigłym i pułkownikiem Tadeuszem Kutrzebą, 1920 r. East News
Bitwę warszawską 1920 roku przyjęło się nazywać „cudem nad Wisłą”. Ten termin, ukuty w międzywojniu przez niechętną Piłsudskiemu endecję, jest krzywdzący zarówno dla Marszałka, jak i polskiego żołnierza. Nie był to bowiem żaden „cud”, lecz świetnie przemyślana i przygotowana operacja.
1. Armia Konna Siemiona Budionnego przed wyruszeniem na front polski.East News 1. Armia Konna Siemiona Budionnego przed wyruszeniem na front polski.

Początek sierpnia 1920 roku był dla Polski i Polaków czasem bardzo trudnym. Po chwilowej euforii, wywołanej sukcesem wyprawy kijowskiej, na odrodzony kraj spadła straszliwa nawała czerwonoarmistów. Rosja Radziecka wystawiła przeciw Polsce wojska dwóch frontów (Zachodniego, dowodzonego przez zaledwie dwudziestosiedmioletniego Michaiła Tuchaczewskiego i Południowo-Zachodniego dowodzonego przez Aleksandra Jegorowa, ze wspomagającym go komisarzem politycznym Józefem Stalinem) – łącznie siedem armii, w tym budząca grozę, bardziej okrucieństwem niż sprawnością bojową, 1 Armia Konna Siemiona Budionnego.

Radzieckiej ofensywy, rozpoczętej 4 lipca, Polacy nie potrafili powstrzymać. Mimo krwawych walk, wciąż znajdując się w defensywie, musieli w ciągu miesiąca wycofać się aż na linię Wisły. W młodej, a ponoszącej kolejne porażki armii zaczął pojawiać się defetyzm i rozprzężenie dyscypliny, którą przywróciły dopiero drakońskie metody zastosowane przez ministra wojny gen. Sosnkowskiego. Z drugiej strony, w samym tylko sierpniu do armii zgłosiło się ponad 150 tys. ochotników, w tym 40 tys. z Warszawy, często patriotycznie nastawionych gimnazjalistów i studentów, co wydatnie podnosiło morale, choć nie sprawność bojową jednostek.

Jak miało się wkrótce okazać, wojna z bolszewikami nie była jeszcze przegrana. W sztabie Naczelnego Wodza trwały gorączkowe prace nad przygotowaniem „wielkiej kombinacji” – zaszachowania przeciwnika w iście napoleońskim stylu. Ryzykowny plan (który pierwotnie miał być realizowany w oparciu o Brześć, zdobyty jednak zbyt szybko przez Rosjan), zakładał gwałtowne oderwanie się od przeciwnika, organizację twardej obrony na linii Wisły na północ od Warszawy i zatrzymanie przeciwnika na warszawskim „przedmościu”, a następnie głębokie oskrzydlenie od południa nacierających sił Armii Czerwonej i całkowite ich zniszczenie.

Reklama