We wrześniu 1981 r. odbyła się pierwsza tura I Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ Solidarność. Obradowało na nim prawie 900 działaczy reprezentujących 9,5 mln związkowców z całego kraju. Delegaci uchwalili m.in. „Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej”, w którym wzywali robotników państw bloku wschodniego do tworzenia związków zawodowych. Dla władz brzmiało to jak wezwanie do rewolucji. Jacek Kuroń był przekonany, że „jeżeli na Kremlu decyzji o interwencji jeszcze nie było, to nasze posłanie mogło być argumentem dla tych, którzy jej chcieli”.
I sekretarz (od 6 września 1980 do 18 października 1981 r.) KC PZPR Stanisław Kania był w trudnej sytuacji. Dzień po zakończeniu pierwszej tury zjazdu Solidarności reprymendy udzielił mu Leonid Breżniew. I sekretarz KC KPZR bał się, że rewolucja może się rozprzestrzenić na całą Europę Wschodnią, i dopytywał, kiedy zostanie wprowadzony stan wojenny. Sytuacją byli zniecierpliwieni także inni przywódcy bloku wschodniego. Erich Honecker (NRD) tłumaczył we wrześniu Fidelowi Castro (Kuba): „Kania jest elementem chwiejnym, któremu nie można zaufać. On przeszkadza nam w udzieleniu mu pomocy. (…) Obecny bieg wydarzeń w Polsce obciąża konto Kani, który współpracuje z Solidarnością i klerem katolickim”.
Władze PZPR miały podjąć kluczowe decyzje na posiedzeniu Biura Politycznego 15 września 1981 r. Przedtem wybadano jednak nastroje w PZPR i wojsku. 11 września Kazimierz Barcikowski (który w sierpniu 1980 r. podpisywał w imieniu rządu porozumienie z niezależnymi związkowcami w Szczecinie) poprowadził telekonferencję z I sekretarzami komitetów wojewódzkich.
„Dokąd Solidarność chce zaprowadzić Polskę? Do konfrontacji (...) ku niebezpieczeństwu samozagłady”.