Czym są małżeństwa bez miłości, car Mikołaj I przekonał się, obserwując związki swoich starszych braci, którym narzeczone wybierała ich babka Katarzyna II. Ani Aleksander I z piękną badeńską księżniczką, ani Konstanty ze śliczną Julianną z Koburga nie zaznali szczęścia. Mikołaj (1796–1855, panował od 1825 r.) żył zaś, jak mawiają Rosjanie, „dusza w duszę” ze swoją żoną, córką króla Prus. Mieli siedmioro dzieci i car szczerze pragnął, aby i one w dorosłym życiu zaznały rozkoszy zgodnego małżeństwa. Do tego stopnia, że gdy w 1838 r. jego najstarsza córka Maria zakochała się ze wzajemnością w Maksymilianie, synu Eugeniusza de Beauharnais – pasierba znienawidzonego w Rosji Napoleona – pozwolił jej go poślubić.
Rok później zgodził się, aby jego najstarszy syn poślubił młodziutką księżniczkę Marię z Hesji-Darmstadtu. Oczywiście wiedział, iż wedle powszechnego przekonania Maria i jej brat Aleksander byli dziećmi heskiej księżnej i jej francuskiego kochanka. Ale któż w Rosji ośmieliłby się szepnąć, że żona następcy tronu jest bękartem! Mikołaj I przyjął życzliwie heską księżniczkę, a jej bratu zaoferował szerokim gestem miejsce na swym dworze, oficerską szarżę w swej armii i niezasłużone wyróżnienia.
Kiedy jednak spostrzegł, że Aleksander flirtuje z jego średnią córką Olgą, natychmiast położył kres tym zalotom. Olga miała 17 lat, posągową urodę, staranne wykształcenie i nieskazitelną reputację – i nie tylko kochający ojciec uważał, że zasługiwała na lepszą partię niż książątko, którego jedynym majątkiem była uroda i tupet.
Car wiązał w owym czasie nadzieje z następcą bawarskiego tronu 27-letnim Maksymilianem Wittelsbachem. Świetnie skoligacony młodzieniec, który miał w przyszłości zapanować nad jednym z najważniejszych niemieckich państw, był przystojny, wykształcony i poważny.