Wandea, czas grozy
Dlaczego francuska Wandea zbuntowała się przeciw rewolucji
Rewolucja 1789 r. i upadek starego reżimu nie we wszystkich regionach Francji powitane zostały z entuzjazmem. W położonej nad Zatoką Biskajską Wandei, zwanej przez miejscowych Bocage (kraina żywopłotów), podobnie jak w kilku innych prowincjach na północy i północnym zachodzie kraju, zarządzenia władz paryskich przyjmowane były z dezaprobatą, potem z wrogością. Ustalona bowiem od dziesięcioleci autonomia prowincji z dnia na dzień doznawała ograniczeń. Kamieniem obrazy stało się uchwalenie przez Zgromadzenie Narodowe w lipcu 1790 r. konstytucji cywilnej duchowieństwa, co wprost zmierzało do ustanowienia we Francji Kościoła narodowego. Zniesiono śluby kościelne i znacjonalizowano dobra Kościoła katolickiego, księża stali się zaś urzędnikami państwowymi zobowiązanymi do złożenia uroczystej przysięgi na nową ustawę. Wandejczycy nie chcieli mieć u siebie zarówno obcych urzędników, jak i zaprzysiężonych księży, otrzymujących pensje od państwa i pozostających na jego usługach. Na terenie Bocage na 474 księży aż 367 odmówiło złożenia przysięgi; niemal wszyscy musieli opuścić parafialne kościoły.
W Wandei narastał kryzys, od początku 1791 r. dochodziło tam do zamieszek, wykradania dokumentów, rozbijania kas poborców skarbowych. Władze centralne reagowały wyłącznie używając argumentu siły: coraz liczniejsze były rewizje i inkwizycje, pobicia, strzelanie do tłumu. Do przywracania spokoju zrazu wystarczały niewielkie oddziały wojska. Eskalacja konfliktu nastąpiła na początku czerwca 1792 r., kiedy mieszkańcy Saint-Joachim porąbali na kawałki niemal 50 żołnierzy. Wandejczyków rozjuszyły ostatecznie dekret o poborze i wiadomość o straceniu króla (21 stycznia 1793 r.). Paweł Jasienica ujął to tak: „Plebejski Francuz nie chciał już dłużej całować kołatki zamkowej ani pokornie zanosić panu białych rękawiczek (jako symbolicznej daniny – przyp.