Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

Grom z jasnego nieba

Palomares - zagubiona bomba wodorowa

Odnaleziona 7 kwietnia 1966 r. niebezpieczna zguba. Odnaleziona 7 kwietnia 1966 r. niebezpieczna zguba. CSU Archives/Everett Collection / East News
Napięcie w Korei przypomina o niebezpieczeństwach związanych z lotami samolotów wyposażonych w broń jądrową, nawet w sytuacjach rutynowych patroli.
Szczątki bombowca B-52, który 17 stycznia 1966 r. rozbił się w Andaluzji.Gamma-Keystone/Getty Images/FPM Szczątki bombowca B-52, który 17 stycznia 1966 r. rozbił się w Andaluzji.

Andaluzja, najgęściej zaludniony rejon w południowej Hiszpanii, słynie z flamenco, oliwek i gór Sierra Nevada. Gdyby nie łut szczęścia, byłaby miejscem najtragiczniejszej katastrofy nuklearnej w dziejach, największym na świecie cmentarzyskiem.

Był poranek 17 stycznia 1966 r. Przejrzyste niebo nad Palomares, ubogą andaluzyjską wsią, przecinały jedynie smugi po przelatujących tu samolotach. Francisco Orts jak co dzień wypłynął w morze zarzucić sieci. Około godz. 10.30 rozdzierający huk zwrócił uwagę rybaka. Po chwili potężne uderzenie w wodę niemal przewróciło łódź. Dokładnie nad głową Francisco, na wysokości 9450 m, doszło właśnie do jednego z najgroźniejszych wypadków z bronią atomową.

46 lat temu w Palomares działał tylko jeden telefon, a wodę czerpano ze studni. Niemniej monotonię codzienności raz po raz przerywało dosyć spektakularne wydarzenie – przelot i powietrzne tankowanie B-52 Stratofortress, najnowocześniejszych wówczas bombowców US Army. I choć nikt z mieszkańców nie zdawał sobie z tego sprawy, za każdym razem na pokładzie maszyn była nie tylko liczna załoga, ale również arsenał jądrowy, kilkusetkrotnie silniejszy niż ładunki zrzucone na Hiroszimę i Nagasaki razem wzięte.

Pomysł na regularne loty z megatonowymi głowicami narodził się na początku lat 60. jako element amerykańskiej akcji szybkiego reagowania o kryptonimie Chrome Dome. Dzięki ustaleniu trzech różnych tras kursowania bombowców i dotankowywaniu ich w powietrzu, przez siedem lat, 24 godziny na dobę, utrzymywano w pobliżu granic z ZSRR powietrzną flotę, która w szczytowym momencie programu liczyła ponad 20 gotowych do ewentualnego ataku stratofortec.

Pechowy B-52 wracał akurat południową, najczęściej uczęszczaną pętlą, która wiodła od Karoliny Północnej przez Atlantyk, Morze Śródziemne i całe wybrzeże Adriatyku.

Polityka 16.2013 (2904) z dnia 16.04.2013; Historia; s. 60
Oryginalny tytuł tekstu: "Grom z jasnego nieba"
Reklama