Historia

Wielki błąd Churchilla

Dlaczego Churchill poparł jugosłowiańskich komunistów

Kobiecy oddział czetników, 1944 r. Kobiecy oddział czetników, 1944 r. Bettmann / Corbis
Jak to się stało, że alianci przerzucili swe wsparcie z czetnika gen. Dragoljuba Mihailovicia na komunistę Josipa Broz-Titę? Czy Jugosławia mogła nie być komunistyczna?
Generał Dragoljub MihailovićBettmann/Corbis Generał Dragoljub Mihailović
Przywódca czetników był w okresie II wojny światowej bohaterem amerykańskich komiksów.AN Przywódca czetników był w okresie II wojny światowej bohaterem amerykańskich komiksów.

Przed 80 laty, w 1943 r., premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill zdecydował o zmianie polityki wobec Jugosławii i przeniesieniu poparcia aliantów z partyzantki wiernej rządowi emigracyjnemu w Londynie na partyzantkę komunistyczną. W ślad za zmianą poparcia politycznego poszły olbrzymie dostawy uzbrojenia i sprzętu, o jakich nie mogła nawet marzyć AK w Polsce. Tylko w 1944 r. dostarczono partyzantom Tity 100 tys. karabinów, 50 tys. pistoletów maszynowych, 1380 moździerzy, 700 radiostacji, 98 mln sztuk amunicji i 280 tys. par butów. Całymi tygodniami specjalna grupa 60 samolotów noc w noc zrzucała na spadochronach tysiące zasobników. Kiedy w kilka miesięcy później, w sierpniu 1943 r. Włochy poprosiły o zawieszenie broni, jednym z warunków kapitulacji było przekazanie broni i wyposażenia ponad 300 tys. włoskich sił okupacyjnych komunistycznym partyzantom. Dzięki takiemu wsparciu kierowana przez Serba Josipa Broz-Titę partyzantka mogła rozbudować się w 1945 r. do prawie 800 tys. osób z artylerią, bronią pancerną i lotnictwem. W zasadzie trudno już mówić o partyzantce; były to regularne siły zbrojne, panujące na terenie o powierzchni odpowiadającej często kilku powiatom.

Zbliżenie Jugosławii z Niemcami od 1935 r., zwieńczone przystąpieniem do osi Berlin–Rzym 25 marca 1941 r., zaniepokoiło Londyn. W niecałe 48 godzin po sformalizowaniu przymierza z Niemcami doszło w Jugosławii do przewrotu. Nowy, niepełnoletni król Piotr II powołał rząd antyniemiecki i probrytyjski. Wydarzenia te nie są jeszcze dokładnie opisane przez historyków, ale teza o brytyjskiej inspiracji antyniemieckiej rewolty wydaje się logiczna i uzasadniona. Niemcy na wieść o przewrocie zmienili swoje plany, przesunęli na później atak na Związek Sowiecki i już po dziewięciu dniach wkroczyli do Jugosławii. W inwazji III Rzeszę wspierali Włosi, Węgrzy i Bułgarzy. Po sześciu dniach król i rząd udali się na emigrację, a w 11 dniu skapitulowała armia. Niemniej jednak kilka tygodni, które stracili Niemcy na Jugosławię, być może zadecydowało o losach drugiej wojny światowej. Zabrakło ich później Niemcom pod Moskwą, której nie zdążyli zdobyć przed nadejściem zimowych mrozów.

W Jugosławii zapanował chaos. Lokalnie podejmowano próby kontynuowania oporu. Specyfiką kraju z jego słabą siecią dróg i kolei była możliwość tworzenia stosunkowo dużych terytoriów pozostających poza kontrolą okupantów. W Jugosławii wytworzyła się sytuacja, którą czasem opisuje się jako galimatias partyzancki.

Na terenie Chorwacji oraz większości Bośni i Hercegowiny zostało utworzone pod niemieckim patronatem Niezawisłe Państwo Chorwackie, na ziemiach tzw. małej (czyli czysto etnicznej) Serbii – autonomiczny, ale podległy III Rzeszy, Rząd Ocalenia Narodowego byłego ministra obrony narodowej Jugosławii gen. Milana Nedicia. Reszta została podzielona na cztery strefy okupacyjne: niemiecką, włoską, węgierską i bułgarską. W praktyce bardzo często grupy wioskowej samoobrony rządziły na terenie danej wsi, nie mając nad sobą żadnej władzy zwierzchniej. Istniały gminy, w których podczas całej wojny nie pojawili się ani razu żołnierze wojsk okupacyjnych.

Szef sztabu garnizonu w Sarajewie płk Dragoljub Mihailović zdecydował się nie składać broni i przejść na puste, górzyste pozbawione dróg tereny na pograniczu Bośni i Serbii, aby tam trwać w oporze. W kompleksie góry Ravna zorganizował działający już od 11 maja 1941 r. partyzancki kraj.

Na początku okupacji komuniści uważali III Rzeszę za sojusznika i nie podejmowali aktywności. Trzeba ponadto pamiętać, że Jugosławia była ośrodkiem prawicowej części białej emigracji rosyjskiej i aż do 1940 r. Belgrad nie uznawał Związku Sowieckiego. Po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej 22 czerwca 1941 r. Moskwa rzuciła hasło walki z Niemcami. Pierwsze komunistyczne grupy partyzanckie pojawiły się realnie w sierpniu 1941 r.

Teren byłej Jugosławii stał się terenem starcia dwóch wielkich ideologii – które w zależności od perspektywy możemy nazywać albo nacjonalistycznymi, albo patriotycznymi – Wielkiej Serbii i Wielkiej Chorwacji. Między nimi poruszały się mniejsze narody, jak np. bośniaccy Muzułmanie, którzy szukali opieki u Niemców, a później wytworzyli własną dywizję Waffen SS do walki z Serbami. Poszczególne grupy narodowo-polityczne zaciekle ze sobą walczyły. Każda z nich głosiła własną wizję dziejów i rzeczywistości i uznawała się za ofiarę prześladowaną przez innych, co miało ją uprawniać do uprzedzających ataków. Na terenie Jugosławii więcej osób zginęło we wzajemnych walkach niż z rąk okupantów. Niemcy ograniczyli się do sprawowania kontroli nad miastami i szlakami komunikacyjnymi.

Jesienią 1941 r. największym i najbardziej znanym terenem partyzanckim była republika ravnogorska Mihailovicia. Jego sława dotarła do Londynu, a nawet do Ameryki. Na początku 1942 r. Serb Mihailović znalazł się na okładce jednego z numerów tygodnika „Time” z podpisem „największy partyzancki dowódca w Europie”. Król i emigracyjny rząd w Londynie w uznaniu zasług i roli mianowali go generałem, ministrem wojny i dowódcą Królewskich Wojsk Jugosłowiańskich w Ojczyźnie (stanowisko porównywalne do komendanta głównego Armii Krajowej). Nawet Radio Moskwa w 1941 r. i wiosną 1942 r. przedstawiało go jako dowódcę jugosłowiańskich partyzantów.

Późnym latem 1941 r. na mocy osobistego rozkazu Hitlera, któremu przedstawiono materiały dokumentujące, iż działania Mihailovicia kosztowały już życie ponad tysiąca niemieckich żołnierzy, Wehrmacht podjął pierwszą ze swoich antypartyzanckich ofensyw z dodatkowym wyraźnym zadaniem: schwytać albo zabić Mihailovicia. Niemcy wydali (i zaczęli wykonywać) swój słynny rozkaz Naczelnego Dowództwa z 16 września 1941 r.: za każdego zabitego Niemca egzekucja stu Jugosłowian, za rannego – 50.

Pod niemiecką presją oddziały Mihailovicia wycofały się w jeszcze bardziej niedostępne tereny, do Czarnogóry. Sam Mihailović zmienił taktykę i zakazał – dla uniknięcia ofiar wśród cywilnej ludności – bieżącej walki z Niemcami. Warto dodać, że wskazówki, jak ma postępować, dostawał od rządu emigracyjnego z Londynu i były one akceptowane także przez Brytyjczyków.

Oddziały czetników – jak je popularnie nazywano – nie zaprzestały jednak walki z siłami, które uważano za wrogów Serbii: z Chorwatami, Muzułmanami i rosnącymi stopniowo w siłę komunistami. Zaciętość walk, brutalność i wzajemna wrogość eskalowały coraz bardziej. Komuniści nie mieli oporów przed dokonywaniem aktów terroru wobec Niemców, a nawet widzieli korzyści z następujących po nich represji, bo dzięki nim do partyzantki trafiali uciekinierzy z pacyfikowanych wiosek.

Komuniści i Mihailović nawzajem zarzucali sobie kontakty z Niemcami. Znane są rozmowy przedstawicieli Tity z Niemcami w marcu 1943 r., które wzbudziły spore nadzieje w niemieckim MSZ; zakończyły się bez konkluzji – wskutek decyzji Ribbentropa, że III Rzesza nie będzie stosowała „włoskich metod wykorzystywania czetników przeciwko partyzantom”. Delegacja partyzantów Tity na te rozmowy (m.in. główny doradca ideologiczny i późniejszy dysydent Milovan Dżilas) podpisała protokół rozmów, w którym stwierdzała, że z Niemcami będą walczyć tylko w samoobronie, a ich wrogiem są czetnicy. Deklarowali ponadto, że w przypadku lądowania aliantów na wybrzeżach Adriatyku podejmą z nimi walkę.

We wrześniu i październiku 1941 r. Tito i Mihailović spotkali się dwukrotnie, aby ustalić zasady współpracy. Obaj pretendowali do dowództwa nad ruchem oporu. Rozmowy skończyły się bez porozumienia, a – jak odnotowują historycy – wkrótce potem, 28 października 1941 r., doszło do pierwszej bitwy pomiędzy oboma ugrupowaniami partyzanckimi.

Historycy spierają się o moment, kiedy partyzantka komunistyczna zyskała przewagę nad oddziałami Mihailovicia. Z całą pewnością było już tak na początku lata 1944 r. Podczas najbardziej znanych bojów partyzanckich na terenie Bośni w 1943 r. (nad Neretwą i nad Sutjeską) komuniści stali się największą siłą, ale wciąż byli w defensywie, ścigani przez gigantyczne siły niemiecko-włoskie (po 200–300 tys. żołnierzy).

Winston Churchill usiłował wyrobić sobie sam opinię, który z odłamów partyzantki jugosłowiańskiej będzie najbardziej użyteczny w prowadzeniu wojny z Niemcami. W tym celu wysyłał do Jugosławii swoich osobistych przedstawicieli. Wykorzystywał do tego celu specjalnie utworzoną nową organizację, o świadomie niejasnych kompetencjach, podległości i procedurach. SOE miała za zadanie „podpalić Europę”, nie dbając o metody pracy, przepisy prawne, klasyczne zasady moralne itp. (ludzie z SOE byli inspiracją dla literackiej postaci Jamesa Bonda i jego licencji na zabijanie). Dokładne dzieje tej organizacji opiszą zapewne dopiero przyszłe generacje historyków.

W sprawach jugosłowiańskich SOE popełniło jednak liczne błędy. Wysyłani od września 1941 r. emisariusze różnili się w opiniach. Jedni raportowali, że dominującym czynnikiem jest partyzantka Mihailovicia, inni – że przyszłość należy do partyzantki komunistycznej. Pod koniec maja 1943 r. wylądował w Jugosławii specjalny agent, do którego opinii miał Churchill zaufanie. Był to kpt. Wiliam Deakin, historyk z Oksfordu, osobisty znajomy Churchilla. Deakin przygotowywał się do misji w tzw. stacji SOE w Kairze, wprowadzany w realia przez szefa sekcji jugosłowiańskiej, którym był – jak się później okazało – agent wywiadu sowieckiego mjr James Klugman.

Klugman, absolwent elitarnego Trinity College w Cambridge, razem z Bluntem, Kimem Philbym, Donaldem Macleanem i Guyem Burgessem tworzyli (znaną dzisiaj) sowiecką siatkę szpiegowską agentów wpływu. Po wojnie był lewicowym dziennikarzem i wydał nawet dwutomową „Historię Komunistycznej Partii Wielkiej Brytanii”. W 1997 r. udowodniono, że świadomie fałszował informacje do Londynu, przedstawiając dokonania czetników Mihailovicia jako osiągnięcia partyzantki komunistycznej. Podobnie retuszował pozyskiwane dzięki Enigmie niemieckie informacje inny agent sowiecki John Cairncross – odpowiedzialny za Bałkany – z placówki przechwytywania niemieckiej korespondencji.

Deakin dotarł do obozu Tity i przebywał z nim dokładnie w tym czasie, gdy ten ścigany przez Niemców walczył, aby wyprowadzić z okrążenia setki rannych partyzantów. Tito zrobił na Deakinie dobre wrażenie jako energiczny i wrażliwy dowódca, troszczący się o podwładnych i myślący o przyszłości swego kraju. Anglik zapewne podzielał też jego negatywną opinię o czetnikach Mihailovicia jako zdrajcach i zdemoralizowanych złoczyńcach.

Złe wrażenie na Brytyjczykach, zwłaszcza na Winstonie Churchillu, zrobiła wypowiedź Mihailovicia z lutego 1943 r., że dla niego głównymi przeciwnikami są Chorwaci, komunistyczni partyzanci i Muzułmanie i dopiero po rozprawieniu się z nimi skoncentruje się na walce z Niemcami i Włochami. Tito nie zrobił takiego błędu i cały czas głosił hasła jedności narodów Jugosławii, a podczas osobistego spotkania z Churchillem zapewniał, że nie zamierza siłą wprowadzać komunizmu, o formie ustrojowej kraju zdecyduje zaś po wojnie parlament wybrany w wolnych wyborach.

Warunki Jugosławii pozwalały na przedsięwzięcia, które nigdzie indziej nie byłyby możliwe. W sierpniu 1944 r. Tito poleciał do Neapolu na wspomniane już spotkanie z Churchillem, a w miesiąc później do Moskwy na rozmowy ze Stalinem. To właśnie Tito reprezentował postawę rewolucyjną, a Stalin nawoływał do rozwagi i poszanowania układów politycznych.

Rosjanie domagali się, aby Tito uznał zwierzchnictwo króla i rządu emigracyjnego z Londynu oraz zgodził się na jego powrót do Belgradu. Stalin miał powiedzieć: „Przecież to nie oznacza zgody na zawsze. Poczekasz na odpowiedni moment i wbijesz mu nóż w plecy”. Tito, uważając się już za zwycięzcę, nie chciał zaakceptować takiego podejścia i źle zniósł porozumienie Churchilla ze Stalinem z 9 października 1944 r., kiedy w słynnej „rozmowie o procentach” obaj przywódcy umówili się, że w zamian za uznanie dominacji brytyjskiej w Grecji zachodni sojusznicy uznają dominację sowiecką na Węgrzech, w Bułgarii i w Rumunii.

Co do Jugosławii umówiono się, że wpływy polityczne będą 50 do 50. Dla realizacji tej umowy Stalin wezwał Titę do Moskwy pod koniec listopada. Ten, nie chcąc jechać, usprawiedliwił się sytuacją na froncie i wysłał w zastępstwie swojego ideologicznego doradcę Edvarda Kardelja. Kardelj musiał wysłuchać pouczeń Stalina o konieczności uznawania króla, stwarzania pozorów ponadpartyjności i respektowania przez partyzantów jugosłowiańskich zaleceń wojskowych doradców sowieckich. Tito nie bardzo przejmował się tymi wytycznymi i wraz z wyzwalaniem przez partyzantów kolejnych części Jugosławii zaprowadzał tam za pomocą terroru najbardziej otwartą dyktaturę komunistyczną w skali całego powstającego bloku sowieckiego. Zamordowano tysiące rzeczywistych i domniemanych przeciwników komunizmu.

Ostateczną decyzję o zerwaniu z czetnikami Churchill podjął we wrześniu 1943 r., po zapoznaniu się z wynikami misji gen. Fitzroya Macleana (jej członkiem był syn Churchilla, Randolph). Maclean był wschodzącą gwiazdą polityczną i byłym dyplomatą w Moskwie; znany był z tego, że udało mu się objechać azjatyckie republiki zamknięte dla cudzoziemców. Churchill powiedział Macleanowi: „Masz dać odpowiedź na jedno proste pytanie: kto zabija więcej Niemców i jak możemy mu pomóc zabijać jeszcze więcej”.

Maclean był zafascynowany Josipem Titą. Odnotować trzeba jednak, że w ogóle nie dotarł do Serbii (!). Praktycznie cały czas spędzał tylko z Titą (w jego ówczesnej kwaterze w Bośni), przyjmując bezkrytycznie jego opinie i oceny. Sporządził pozytywny dla komunistycznej partyzantki raport, a po wojnie wydał w Anglii aż dwie biografie o Ticie.

Maclean pisał w swoich powojennych wspomnieniach, że z poczucia obowiązku musiał zameldować Churchillowi, że chociaż ma pozytywną opinię o Ticie, to trzeba pamiętać, iż w wypadku jego wygranej będzie to oznaczało zainstalowanie w Jugosławii represyjnego systemu sowieckiego. Churchill miał odpowiedzieć: „Czy zamierza pan po wojnie mieszkać w Jugosławii? Nie. Ja także nie. Nie zajmujmy się więc powojenną sytuacją Jugosławii”. Podobno duże wrażenie na Churchillu zrobiła także przesłana mu fotografia jego syna z zaprzyjaźnioną grupą partyzantów (czasem takie drobiazgi mają nieproporcjonalnie duże znaczenie).

Churchill wykorzystał raport Macleana w rozmowie z Rooseveltem i Stalinem. Temu ostatniemu zakomunikował podczas konferencji w Teheranie, że zachodni sojusznicy porzucają Mihailovicia. Stalin był tym wyraźnie zaskoczony; miał już bowiem przygotowany plan powojennej restytucji władzy króla i przejęcia resortów siłowych w formalnym rządzie burżuazyjnym (wariant zastosowany później w Rumunii).

Pozbawiony pomocy zachodnich aliantów Mihailović toczył walkę już przede wszystkim z komunistami. W 1945 r. odmówił ucieczki z kraju. Kontynuował partyzantkę, chociaż w praktyce było to już tylko ukrywanie się przed coraz bardziej zaciskającą się obławą. W ręce komunistów wpadł w marcu 1946 r. 17 lipca został rozstrzelany i pochowany w nieoznaczonym miejscu. Jego żonę rozstrzelał rosyjski Smiersz, a dzieci trafiły do obozów pracy przymusowej. W okresie komunizmu propaganda, kinematografia i szkoła zrobiła z niego karykaturalnego faszystę i zbrodniarza. W 2004 r. parlament Serbii przyjął wstrzemięźliwą uchwałę, że w swojej działalności „kierował się dobrą wolą”. Od kilku lat trwa w jego sprawie postępowanie rehabilitacyjne.

Generał Mihailović cieszy się natomiast dobrą pamięcią w USA. Jego oddziały uratowały ok. 600 lotników amerykańskich zestrzelonych w czasie rajdów na Europę, szczególnie w akcjach bombardowania rumuńskich złóż ropy. Czetnicy zajmowali się lotnikami, leczyli ich, przerzucali w bezpieczne miejsca. Ostatecznie wybudowali specjalne górskie lotnisko, skąd amerykańskie samoloty mogły zabierać swoich żołnierzy do Włoch. Gen. Eisenhower jeszcze podczas wojny opublikował specjalny rozkaz z podziękowaniami, a w 1948 r. prezydent Truman odznaczył pośmiertnie Mihailovicia wysokim orderem Legion of Merit.

Na pytanie, czy Jugosławia musiała być komunistyczna, odpowiedź brzmi: została nią. Ale jest paradoksem historii, że w istotnej mierze stało się to za sprawą Winstona Churchilla, polityka antykomunistycznego. Pod koniec życia przyznawał on, że polityka wobec Jugosławii była jego największą pomyłką podczas drugiej wojny światowej. Josip Broz-Tito z dumą z kolei powtarzał, że udało mu się oszukać „tego starego lisa Churchilla”.

Jeśli zaś chodzi o Titę, to pod koniec 1945 i w 1946 r., zdaniem niektórych historyków, Stalin widział w nim swego następcę jako wodza całego bloku sowieckiego. Wydaje się, że Titę zgubiła przesadna pewność siebie i decyzja o promocji idei federacji bałkańskiej bez konsultacji z Moskwą. Zapłacił za to cenę: wściekle potępiono go w 1948 r. Stosunki sowiecko-jugosłowiańskie zostały naprawione po śmierci Stalina w 1953 r. Moskwa przebaczyła mu nawet zesłanie 12 tys. jugosłowiańskich aparatczyków do obozu koncentracyjnego z oskarżeniem o promoskiewskość.

W nagrodę za zerwanie kontaktów ze Związkiem Sowieckim Jugosławia otrzymała od Zachodu premię w postaci pomocy finansowej, zbrojeniowej i wsparcia politycznego. Josip Broz-Tito cieszył się niespotykanym poważaniem w świecie, mimo że w kraju panował brutalny i twardy reżim komunistyczny, a przeciwnicy polityczni byli nawet mordowani. W atmosferze zawrotu głowy od sukcesów wytworzono pod patronatem Tity ideologię jugosłowiańskiego komunizmu, którego trzonem miały być fabryczne rady robotnicze. Jugosławia pretendowała nawet do roli lidera trzeciej siły w świecie (obok USA i ZSRR), której nadano nazwę Ruchu Państw Niezaangażowanych. W rzeczywistości ustrój gospodarczy Jugosławii był niewydolny, a kraj nie był w stanie utrzymać się gospodarczo. Europa Zachodnia ponownie ją wsparła, przyznawszy w 1962 r. prawo do pracy jugosłowiańskim gastarbeiterom. Dało to szansę miejskiej części społeczeństwa na utrzymanie za przesyłane pieniądze niezłego (jak na Europę Wschodnią) standardu życia, a rządowi na rozładowanie problemu bezrobocia.

Po śmierci Tity w 1980 r. kraj utrzymał jedność i relatywną stabilizację zaledwie przez 10 lat. Dzisiaj Jugosławia jest już zamkniętym rozdziałem w dziejach Bałkanów. Pamięć o Ticie i jego rządach jest tam pozytywna i często przeciwstawiana okrutnej wojnie domowej z lat 90. i dzisiejszej trudnej transformacji. To część tego samego sentymentu, który w Polsce wywołuje ciepłe wspomnienia o Gierku.

Polityka 24.2013 (2911) z dnia 11.06.2013; Historia; s. 50
Oryginalny tytuł tekstu: "Wielki błąd Churchilla"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną