Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Gdzie maniery, do cholery!

Historia dobrego wychowania

Hanry Gillard Glindoni „Flirt”, 1908 r. Hanry Gillard Glindoni „Flirt”, 1908 r. Fine Art Photographic/Getty Images / FPM
Dobre wychowanie zdaje się tracić na znaczeniu w naszym życiu publicznym. Jakoby nie jest potrzebne do osiągnięcia sukcesu i nic za nie nie można kupić. A szacunek okazany przeciwnikowi to jedynie przejaw słabości.
Ilustracja z XIX-wiecznego podręcznika dobrych manier.Mary Evans Picture Library/BEW Ilustracja z XIX-wiecznego podręcznika dobrych manier.

W programie telewizyjnym Piotra Kraśki w czasie sporu o szkoły dla sześciolatków przez niemal pół minuty przekrzykiwały się trzy kobiety – pani minister oświaty i dwie matki, z pewnością bardzo dbające o maniery własnych dzieci. U Tomasza Lisa trzech Syryjczyków tak sobie skakało do oczu, że niemal niczego nie można było zrozumieć. A u Bogdana Rymanowskiego kilku polityków notorycznie wpada adwersarzom w słowo. Trudno pomyśleć, by prowadzący – niejako w trybie wychowawczym – zwrócili uwagę, że takie zachowanie nie przystoi ani w miejscu publicznym, ani nawet u cioci na imieninach.

Odwrotnie. Dla stacji telewizyjnych krzyk, kłótnia, a nawet awantura przed kamerami to atrakcyjna rozrywka, podczas gdy uporządkowana wymiana poglądów to zabójcze zamulanie programu. Dobre maniery nie są u nas telegeniczne.

Można sarkać na media, że bardziej schlebiają kulturze brukowej niż wyrafinowanej, że brakuje klimatów w stylu „Kabaretu Starszych Panów” za to modne są style knajackie, dawniej powiedzielibyśmy – prostackie. Ale nie tylko media są winne. Być może politycy nie tyle odsłaniają przed kamerą, co im w duszy gra, ile słuchają wizażystów, którzy im wmawiają, że arogancja zapewni im wyrazistość. Zresztą każda epoka wypracowuje własne formy publicznego savoir-vivre’u.

Normy i formy

Kurtuazję znało także średniowiecze, jednak o tyle jeszcze barbarzyńską, że kultura rycerska – mimo westchnień minnesängerów – była brutalna. To nie tylko kult własnoręcznego zabijania w bitwie i pojedynku, ale także masowe mordowanie jeńców, widowiskowe egzekucje, palenie żywcem kotów i lisów dla zabawy.

We Francji przed zburzeniem Bastylii szlachta nosiła pudrowane peruki i mówiła wykwintnym dworskim językiem.

Polityka 51-52.2013 (2938) z dnia 17.12.2013; Historia; s. 82
Oryginalny tytuł tekstu: "Gdzie maniery, do cholery!"
Reklama