Pierwsza wielka fala protestów dekady lat 80. przetoczyła się w 1981 r., wkrótce po powstaniu NSZZ Solidarność, kiedy 47 tys. osadzonych wzięło udział w 276 protestach – od głodówek aż po bunty. Najgłośniejsze były przypadki – opanowanie więzienia w Kamińsku przez 1200 skazanych oraz ucieczka 188 osób z aresztu śledczego w Bydgoszczy. W 1989 r. nadeszła druga fala, ok. 500 protestów. Do wybuchów przyczyniła się polityka władz, ale także Solidarność. Żeby zrozumieć przyczyny zjawiska, należy przyjrzeć się wymiarowi sprawiedliwości i więziennictwu PRL.
Sprawiedliwość według Gierka
W lutym 1972 r. Edward Gierek, niedawno wybrany I sekretarz KC PZPR, zwołał posiedzenie Biura Politycznego, aby omówić reformę wymiaru sprawiedliwości. Po dyskusji dokonano korekty w polityce karnej w duchu: wyrugować zbytni liberalizm, zarówno w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości, jak i odbywania kary.
Dzisiejsza wizja rządów Gierka opiera się na wspomnieniach prosperity i propagandy sukcesu. Tymczasem właśnie wtedy, jak nigdy po 1956 r., doprowadzono do przeludnienia zakładów penitencjarnych. W 1974 r. w więzieniach i aresztach śledczych przebywało ponad 124 tys. ludzi. Był to tak wstydliwy problem, że KC PZPR podjął decyzję o usunięciu informacji o liczbie osób pozbawionych wolności z rocznika statystycznego GUS.
To, co się stało, celnie ujął w 1981 r. Józef Mikos, wiceminister sprawiedliwości w rządzie gen. Wojciecha Jaruzelskiego: „Nie ma wizji, jak ma wyglądać polityka karna (…). Do 1980 r. była określana przez organy partyjne – uchwały i dyrektywy – zaostrzyć kary. My to przenosiliśmy w teren”.
Do dziś nie wiadomo, dlaczego Gierek i Biuro Polityczne podjęli takie decyzje. Być może uważali to za odpowiedź na społeczne oczekiwania, a może w ich mniemaniu represyjne prawo miało wpłynąć na poprawę bezpieczeństwa.