Depesza, jaką z Niemiec wysłał 17 czerwca 1938 r. Józef Lipski, zaskoczyła szefostwo MSZ. Polski ambasador w Berlinie spotkał się z premierem rządu Prus Hermannem Göringiem. Ten przyjął go jak zwykle serdecznie, ale kiedy Lipski zapytał o możliwość przedłużenia paktu o nieagresji między obu państwami i uregulowanie spraw Wolnego Miasta Gdańska, rozmówca zaproponował transakcję wiązaną. W zamian za sojusz z III Rzeszą i zrzeczenie się praw do Gdańska zaoferował Polsce... Słowację. Lipski odpowiedział wymijająco i pobiegł wysłać depeszę do Warszawy.
Minister spraw zagranicznych Józef Beck postanowił pomysł Göringa zbyć milczeniem. Miał własne mocarstwowe plany. Dzień później gościł u siebie przywódcę mniejszości węgierskiej w Czechosłowacji, hrabiego Janosa Esterhazyego, aby porozmawiać o wspólnych interesach obu narodów. Beckowi marzyła się wspólna granica polsko-węgierska oraz zawarcie ścisłego sojuszu. Budapeszt pragnął odzyskać ziemie utracone po pierwszej wojnie światowej, na mocy traktatu podpisanego w pałacu Grand Trianon. A to oznaczało aneksję całej Słowacji oraz Rusi Zakarpackiej. Dyskretne rozmowy, jak sobie nawzajem pomóc, prowadzili już wiceminister spraw zagranicznych Jan Szembek z posłem węgierskim w Warszawie Andrasem de Horym. Szembek proponował nawet, aby armia węgierska, gdy okoliczności zaczną temu sprzyjać, wkroczyła na Słowację.
Ale Budapeszt wzbraniał się przed otwartą wojną, choć czechosłowacki rząd musiał zmagać się z coraz dalej idącymi żądaniami III Rzeszy. Pragę coraz mocniej naciskał Adolf Hitler, otwarcie domagając się powrotu zamieszkanych przez Niemców Sudetów do macierzy.