Opowieść o ludowym WP (LWP) należałoby zacząć 17 września 1939 r., gdy Związek Sowiecki w sojuszu z Niemcami napadł na Polskę. W powojennej propagandzie komunistycznej pisano, że droga żołnierzy tej armii do ojczyzny była najprostsza i najkrótsza. Ale służbę w 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki (z której LWP wyrosło; sformowanej w maju 1943 r. w Sielcach nad Oką) poprzedzała brutalna okupacja sowiecka, przymusowe wywózki na Syberię i do Kazachstanu, uwięzienia w sowieckich łagrach, praca w kołchozach często w bardzo dramatycznych warunkach.
Wszyscy oni „nie zdążyli do Andersa” (Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR utworzonych na mocy układu Sikorski–Stalin, ewakuowanych w 1942 r. do Iranu); ich ciemiężyciele mieli teraz stać się sojusznikami. Ten nowy alians pozbawiał obywateli Polski wschodniej rodzinnych domów, ale pozwolił im też uciec z „radzieckiego raju”.
Trzeba oddzielić intencje szeregowych żołnierzy armii od tych, którzy ją tworzyli i nią kierowali. Opowieści o losach zesłańców powinna więc towarzyszyć relacja o planach Stalina związanych z przygotowywaniem kadr wojska złożonego z Polaków walczących pod jego komendą. W 1940 r., gdy stosunki pomiędzy Niemcami i Związkiem Sowieckim, okupantami Polski, zaczęły ulegać pogorszeniu, Stalin rozpoczął próby stworzenia polskiej formacji wojskowej, która byłaby częścią Armii Czerwonej. Usilnie szukał w tym celu polskiego generała, który mógłby stanąć na jej czele. Kilka miesięcy wcześniej zdecydował o wymordowaniu 21 tys. jeńców i aresztowanych, w tym prawie 10 tys. oficerów Wojska Polskiego. Wśród ocalonych Stalin nie znalazł generała gotowego do współpracy, ale pozyskał kilkunastu oficerów średniego szczebla, którzy zgodzili się realizować jego plany względem Polski.
Na ich czele stanął podpułkownik Zygmunt Berling, legionowy oficer z czasów pierwszej wojny, z powodu konfliktu z przełożonymi i skandali obyczajowych zwolniony z wojska w 1939 r.