Rockefellerowie, czyli urok i smród ropy
Rockefellerowie już nie siedzą w nafcie
W przededniu oenzetowskiego szczytu klimatycznego we wrześniu 2014 r. w Nowym Jorku spadkobiercy fortuny Rockefellerów oświadczyli publicznie, że wycofują swe pieniądze z inwestycji w kopaliny, czyli ropę, gaz i węgiel. Całość funduszów Rockefeller Brothers Fund, założonej w 1940 r. filantropijnej organizacji pięciu braci – wnuków twórcy fortuny – to dziś niespełna 860 mln dol. Z tego niewiele ponad 60 mln przypada na kopaliny. Finansowy wymiar decyzji rodziny jest więc niewielki. Ale bardzo liczy się symbolika. Decyzja oznacza bowiem rozstanie Rockefellerów z ropą. Ropą, która dała im bogactwo i siłę. To także wsparcie dla aktywistów na uniwersyteckich kampusach, którzy domagają się, aby ich uczelnie porzuciły brudną energię. Teraz będą mogli powiedzieć: popatrzcie, nawet Rockefellerowie przejrzeli na oczy. Już nie tylko zwariowani lewacy i ekolodzy, ale błękitna krew amerykańskiego kapitalizmu mówi stop ropie.
Stephen Heintz, prezydent Rockefeller Brothers Fund, powiedział przy tej okazji: „John D. Rockefeller, twórca Standard Oil, przeprowadził Amerykę od tłuszczu wielorybiego do ropy naftowej. Jesteśmy przekonani, że gdyby dziś żył, to jako mądry biznesmen, patrzący w przyszłość, wyszedłby z kopalin i zainwestował w czystą odnawialną energię”.
John D. Rockefeller miał 16 lat, gdy znalazł w Cleveland pracę w firmie pośrednictwa w handlu zbożem, węglem i innymi surowcami. W wieku 20 lat wraz z partnerem stworzył własną firmę brokerską. To był 1859 r. – w Titusville, w Pensylwanii, wywiercono właśnie pierwszy w Ameryce szyb naftowy.