Tatuś
Dla córek tata zawsze był kochany, pozostawiał wojnę poza dziecięcym pokojem. Zachowały się wspomnienia z sulejowskiego dworku Piłsudskich i z Belwederu, gdzie zamieszkali po przewrocie majowym w 1926 r. – surowy żołnierz frontowy, wieloletni więzień polityczny, najmocniejszy człowiek ówczesnej polityki roztkliwiał się nad małą Jadzią i o dwa lata od niej starszą Wandzią. Twarz mu się wypogadzała, przytulał córki, całował i szeptał „moja, moja, moja”. A kiedyś, gdy panienki naprzykrzały się adiutantom o zabawę w berka lub papier i kredki, tata ułożył wierszyk zaczynający się od słów: „Adiutanty są szarmanty, każdy mi ołówek da”.
Piłsudski cieszył się, że ma córki. Synów, jak mówił, musiałby wychowywać twardą ręką, a pewnie i tak nie spełniliby oczekiwań. Po zabawie z dziewczynkami wracał do biurka, gdzie miał popielniczkę zrobioną z końskiego kopyta, łuska armatnia służyła mu jako przycisk do papieru – dorosłe sprawy.
Jadwiga Piłsudska na zawsze zapamięta przybywających na narady z tatą elegancko ubranych panów we frakach i mundurach.
Idylla
Witam gości w moim domu – mówi piękna, pogodna pani z filmu wyświetlanego na ścianie dworku w Sulejówku, tuż przy drzwiach wejściowych. Nazywa się Jadwiga Piłsudska-Jaraczewska, jest młodszą córką Józefa, ma 92 lata, nagranie pochodzi sprzed dwóch lat. Wtedy też żegnała się na zawsze z samolotami – już samodzielnie nie startowała ani nie lądowała, ale przejęła stery nad Sulejówkiem, oglądała swój dom dziecinny z góry.
Aleksandra Szczerbińska, matka Jadzi i Wandzi, w 1921 r. – jeszcze zanim wyszła za Piłsudskiego – kupiła tu od konduktora kolejowego działkę z drewnianym domkiem. Teren polecał sąsiad Jędrzej Moraczewski, były legionista Piłsudskiego, od listopada 1918 r.