W styczniu 1970 r. na biurko Władysława Gomułki trafia pismo od gen. brygady Tadeusza Pietrzaka, podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych PRL. Informuje on I sekretarza PZPR o rozbiciu w Krakowie grupy szykującej założenie tajnej organizacji niepodległościowej. Inicjatorzy kontaktowali się m.in. ze środowiskiem hipisów, w którym mieli wielu znajomych. Sami byli zamieszani w marcowe protesty studenckie 1968 r. Tak oto sprawa hipisowska nabrała wagi sprawy państwowej. Towarzysz Gomułka wydał milicji polecenie: „Popatrzmy się na ruch hippisów”.
Dzieci chwasty
To urzędowe przyglądanie się hipisom w PRL opisuje obszernie Bogusław Tracz w książce „Hippiesi, kudłacze, chwasty. Hipisi w Polsce w latach 1967–1975”. Autor jest pracownikiem Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach, a książka – rozszerzonym doktoratem obronionym na Uniwersytecie Jagiellońskim. Hippiesami (w tej pisowni) nazwano polski odpowiednik uczestników tzw. kontrkultury z lat 60. XX w. Amerykańska prawica uważała hipisów za piątą kolumnę ideologii komunistycznej, propaganda PRL za przyczółek dywersji ideologicznej państw kapitalistycznych. Skrajności zwykle się spotykają.
„Kudłacze” i „chwasty” to przykład peerelowskiej mowy nienawiści. Kudłacze to kryptonim akcji rozpracowywania hipisów przez milicję drogą infiltracji, śledzenia i kontroli korespondencji. Chwasty (drwina z dzieci kwiatów) to termin ze słownika propagandy wymierzonej w hipisów.
Frapujący fenomen hipisów za tzw. żelazną kurtyną doczekał się w wolnej Polsce wielu opracowań, w tym Kamila Sipowicza („Hipisi PRL-u”) oraz badaczy kultury współczesnej i subkultur młodzieżowych, takich jak prof.