Oprycznina – rosyjska wersja polityki stanu wyjątkowego – wielokrotnie była użytecznym narzędziem w rękach władców, którzy chcieli przyspieszyć bieg historii. Na dobre zamieszkuje w zbiorowej pamięci Rosjan, odbijając się echem w dziejach ich kraju. Mimo że na przestrzeni wieków ewoluowała, wciąż daje o sobie znać jej brutalny, opresyjny charakter. Zawsze zwiastowała coś nadzwyczajnego, stając się symbolem radykalnych zmian, ale przede wszystkim tyrańskich rządów.
„Białą zimą 1570 r. ubrani w czerń ludzie, dosiadając czarnych koni, przyszli ćmą wielką pod Nowogród Wielki. Na czaprakach wyszyte mieli znaki złowieszcze: miotły i psie głowy. Być oprycznikiem znaczyło przysięgać Carowi, Ruś oczyszczać ze zdrady i kąsać każdego, kto się woli jego sprzeciwi”. „Carscy ludzie”, oprycznicy, opisani przez Stefana Bratkowskiego w książce „Pan Nowogród Wielki”, przez siedem strasznych lat siali śmierć i pożogę na ziemiach świętej Rusi.
Iwan Groźny powołał ją do życia zimą 1565 r. i na mocy specjalnego ukazu przepołowił kraj na dwoje. Ziemszczyzna miała być rządzona jak dotychczas. Oprycznina (z ros. opricz – oprócz, osobno) stanowiła osobną własność cara, gdzie poza wolą Wielkiego Gosudara nie obowiązywały żadne prawa. Iwan, decydując się na ten bezprecedensowy krok, chciał stworzyć warunki do rozprawy z bojarami, których podejrzewał o zdradę. Wykonawcami jego antyoligarchicznej kampanii byli nowi, „carscy ludzie” rekrutujący się głównie z drobnej szlachty i zawdzięczający wszystko Iwanowi. Oprycznicy byli służbą polityczną i zakonem jednocześnie – obowiązywała ich reguła, a przysięgę na wierność składali wyłącznie carowi. Biograf Iwana Henri Troyat podaje, że „osobne wojsko” Wielkiego Gosudara liczyć mogło nawet 6 tys.