W 1594 r. biskup kijowski Józef Korczak-Wereszczyński ogłosił „Publikę na sejmiki”. Podał w niej siedem sposobów „fundowania na Ukrainie szkoły rycerskiej wszystkiemu niebezpieczeństwu koronnemu zabiegając”. Aby skuteczniej osłaniać południowo-wschodnią granicę Rzeczpospolitej, nawiedzaną bezustannie przez Tatarów, biskup postulował m.in. ćwiczenie 10-tysięcznego korpusu młodzi szlacheckiej, skąd by „rośli rotmistrze, a z rotmistrzów hetmani”. Mieli być oni zorganizowani na wzór Zakonu Maltańskiego, gdzie „w tej szkole rycerskiej potrzeba takiego porządku przestrzegać, jaki zwykł bywać w akademiach”.
Podobnie sądził w epoce odrodzenia Andrzej Frycz Modrzewski. Lata biegły, w Niderlandach, Anglii, a nade wszystko we Francji w XVII–XVIII w. powstały Szkoła Marynarki Wojennej, Szkoła Artylerii, École Royale Militaire, narodziły się nowe podręczniki wojskowe podkreślające rolę piechoty, artylerii i fortyfikacji. Tymczasem w Rzeczpospolitej szkoły wojskowej nadal nie było. Niemniej doceniano rolę nowoczesnej sztuki wojennej, co znalazło odbicie w pracach „Architectura militaris” Adama Freytaga (1631 r.), „Wielka sztuka artylerii” Kazimierza Siemienowicza (1650 r.) czy też „Budownictwo wojskowe” Józefa Naronowicza Narońskiego (1659 r.).
Potrzebę utworzenia akademii wojennej dostrzegał też Władysław IV Waza. Wstępując na tron, zobowiązywał się w 1633 r.: „Słusznie się na to Stany Koronne zgodziły, aby szkoła rycerska była postanowiona, w której by ludzie młodzi, nie szukając tego po cudzych ziemiach, mogli się mathematicami militarem [geometrii wojskowej] i rzeczy puszkarskich [artyleryjskich] uczyć”. Dlatego „szkołę rycerską we Lwowie naznaczamy”.