Saint-Exupéry – Pilot wojenny
Zwichrowane losy i tajemnicza śmierć twórcy „Małego Księcia”
„Być człowiekiem to właśnie być odpowiedzialnym” – zdanie to pochodzi z książki „Ziemia, planeta ludzi”. Jednej z tych napisanych przez Antoine’a de Saint-Exupéry’ego dla dorosłych – ni to literackich reportaży, ni wspomnień, ni traktatów filozoficznych. Zdanie mogłoby zresztą być zapisane w każdym z dzieł pisarza. Odpowiedzialność, której Saint-Exupéry uczył się całe życie, jest dla niego słowem kluczem. I bynajmniej nie słowem rzuconym na wiatr.
3 września 1939 r. Francja, wówczas jeszcze jedno z największych światowych mocarstw, przystąpiła do wojny po stronie napadniętej Polski. Zaledwie cztery dni później 39-letni Saint-Exupéry zgłosił się do służby wojskowej. Wiek i stan zdrowia nie bardzo mu na to pozwalały – lata spędzone w powietrzu i trzy poważne katastrofy lotnicze (po wypadku w 1938 r. w trakcie rekordowego przelotu z Nowego Jorku do Ziemi Ognistej przeleżał w śpiączce pięć dni), zatem komisja wojskowych lekarzy uznała go za niezdolnego do lotów. Słynny pilot nie zamierzał się jednak poddać – korzystając z wszelkiej możliwej protekcji, wymusił na władzach wojskowych zmianę decyzji i 3 listopada otrzymał przydział do Grupy Rozpoznawczej II/33.
Pisarz na wojnie
W czasie tzw. dziwnej wojny (określanej również słusznie jako „sitzkrieg”) piloci rekonesansowi byli jednymi z niewielu żołnierzy wykonujących zadania bojowe. Eskadra, wyposażona początkowo w Potezy 63.11, ustępujące prędkością podstawowym myśliwcom niemieckim o 120 km/h, później w szybsze samoloty Bloch MB.174 – zaczęła ponosić straty. Ich poziom wzrósł gwałtownie po rozpoczęciu niemieckiej ofensywy 10 maja 1940 r. Saint-Exupéry pełnił w eskadrze służbę zwykłego pilota, wykonując siedem lotów rozpoznawczych nad Niemcami i północną Francją. Jeden z takich lotów – podjęta 23 maja dwugodzinna misja poszukująca niemieckich czołgów w okolicy miasta Arras – posłużyć miała za kanwę dla „Pilota wojennego”. Za ten właśnie lot pisarz został odznaczony Krzyżem Wojennym z palmą.
20 czerwca eskadra została przeniesiona do Afryki Północnej, gdzie starała się utrzymać, mimo braku nowych maszyn, części zamiennych i innych niezbędnych materiałów, zdolność bojową. 3 lipca 1940 r. doszło do tragicznej, bratobójczej bitwy, która położyła się długim cieniem na francusko-angielskich stosunkach. Przygotowana na polecenia Winstona Churchilla operacja Katapulta miała w założeniu zapobiec przejęciu silnej i nowoczesnej floty francuskiej przez Niemców. Francuskie okręty stacjonujące w Wielkiej Brytanii zostały opanowane siłą, okręty z bazy w Aleksandrii rozbroiły się dobrowolnie. Jednak dowódca największej eskadry, stacjonującej w algierskim Mers el-Kebir, odmówił zastosowania się do brytyjskiego ultimatum (przejścia na stronę brytyjską i kontynuacji walki, rozbrojenia lub przebazowania na wody nieobjęte konfliktem). Brytyjskie pancerniki otworzyły ogień i zmasakrowały praktycznie bezbronną, bo uwięzioną w porcie, eskadrę niedawnego sojusznika. Zginęło 1,3 tys. francuskich marynarzy. Większość Francuzów uznała ten atak za akt zdrady, a współpracę z Anglikami za niemożliwą – stąd początkowy brak poparcia dla Wolnych Francuzów i przebywającego w Wielkiej Brytanii generała de Gaulle’a.
Amerykański epizod
Eskadra II/33, lojalna wobec legalnych władz, wykonywała w tym czasie loty rozpoznawcze w poszukiwaniu brytyjskich, wrogich teraz okrętów. Saint-Exupéry został zdemobilizowany 31 lipca. Na krótko wrócił do Francji, by już w listopadzie znaleźć się ponownie w Algierii, by przez Tanger i Portugalię przedostać się do USA – jeśli nie może być pilotem, będzie walczył słowem. W walizce przewiózł rękopis „Pilota wojennego”.
Ameryka powitała go entuzjastycznie. W styczniu 1941 r. wręczono mu National Book Awards (nagrodę przyznano w 1939 r.) za „Ziemię, planetę ludzi” – na uroczystą kolację w hotelu Astor zaproszono 1,5 tys. gości! Saint-Exupéry starał się wykorzystać swoją gwiazdorską pozycję w działaniach politycznych. Udzielał wywiadów, pisał artykuły, odbywał wiele spotkań, starając się przekonać Amerykanów do porzucenia izolacjonizmu. Wszystko to, dodajmy, po francusku i z udziałem tłumaczy, bowiem pisarz odmówił stanowczo nauczenia się choćby najprostszych angielskich zwrotów – po dwóch i pół roku nie mógł nawet zamówić kawy czy kupić papierosów.
Był to również czas intensywnej pracy twórczej. Podczas pobytu w Ameryce opublikowano „Pilota wojennego”, krótki „List do zakładnika” oraz najsłynniejszą książkę Saint-Exupéry’ego – „Małego księcia”, niezwykłą bajkę dla dzieci, zilustrowaną przez samego autora, który w ponurych żartach nazywał ją „dziełem pośmiertnym”. Pod postacią Róży Saint-Exupéry sportretował tam ukochaną żonę Consuelę, poznaną w Argentynie salwadorską rzeźbiarkę, poślubioną w 1931 r. Burzliwy związek stanowił przyczynę wielu niepokojów i zgryzot pisarza – mimo kilku zerwań i niewierności obu stron para zawsze do siebie wracała; Consuelo dołączyła do męża w kilka miesięcy po jego przybyciu do Ameryki. Nie powstrzymało to pisarza od nawiązywania romansów, jedną z jego kochanek miała się stać piękna żona Charlesa Lindbergha (słynnego pilota), Anne Morrow Lindbergh, również pisarka. Politycznej pikanterii temu związkowi dodawał fakt, że nowa kochanka podzielała izolacjonistyczne poglądy swojego męża, dając im wyraz w głośnych, choć bardzo źle przyjętych publikacjach.
Początkowo, jak wielu innych Francuzów, Saint-Exupéry starał się usprawiedliwiać marszałka Petaina. Wierzył, że przyłączenie się USA do wojny zmieni jej bieg i pozwoli wyzwolić kraj. Wielokrotnie zapowiadał, że przy pierwszej okazji zamierza wrócić do bojowego latania. Tymczasem narastał konflikt Saint-Exupéry’ego z gaullistami. Wymowa „Pilota wojennego” (książkę wydano w podziemiu w okupowanej Francji), niewystarczająco oskarżycielska wobec winnych klęski 1940 r., nie podobała się generałowi; rezerwa, z jaką wpływowy i znany pisarz wypowiadał się o wodzu Wolnych Francuzów i jego dyktatorskich zapędach, doprowadzała zwolenników de Gaulle’a do furii. Niebawem gaullistowska prasa rozpoczęła brudną kampanię skierowaną przeciw Saint-Exupéry’emu, sugerując, że wspiera on Niemcy, co było absolutną nieprawdą (podobne opinie wypowiadać miał również sam de Gaulle).
Niesprawiedliwe oskarżenia o kolaborację wstrząsnęły pisarzem, wzmocniły jednak jego determinację, by powrócić do służby czynnej. Okazja nadarzyła się po lądowaniu aliantów w Afryce Północnej (8 listopada 1942 r.). Po krótkim, choć twardym oporze Francuzi przyjęli anglo-amerykańskie warunki – liczące około 60 tys. żołnierzy wojska francuskie dołączyły do antyniemieckiej koalicji. Ich dowódcą został gen. Henri Giraud, polityczny przeciwnik de Gaulle’a. Saint-Exupéry znów skorzystał ze swoich koneksji – tym razem pomógł mu amerykański generał Doolittle, dowódca słynnego rajdu bombowego na Tokio. Dzięki jego protekcji kapitan Saint-Exupéry został znów przydzielony do Grupy Rozpoznawczej II/33, rozpoczynając powtórną służbę w maju 1943 r.
Diabeł o rozwidlonym ogonie
Eskadrę, latającą dotychczas na przestarzałych Blochach, przezbrojono w rozpoznawczą wersję amerykańskiego myśliwca Lockheed P-38 Lightning oznaczoną symbolem F-5B (z powodu charakterystycznej ramowej konstrukcji o podwójnym kadłubie Niemcy nazywali Lightningi „diabłami o rozwidlonych ogonach”). Zamiast uzbrojenia montowano w nim sześć aparatów fotograficznych. Wielka prędkość (około 650 km/h) i pułap ponad 10 tys. metrów miały uniemożliwić ich przechwytywanie – tylko w określonych warunkach, np. w czasie wykonywania precyzyjnych zdjęć na mniejszych wysokościach piloci rekonesansowych Lightingów byli narażeni na spotkanie z niemieckimi Bf 109 i FW 190. Latanie na tak nowoczesnym samolocie wymagało oczywiście przeszkolenia. Dopiero pod koniec czerwca Saint-Exupéry, awansowany do stopnia majora, rozpoczął loty bojowe. Nie trwało to jednak długo – po uszkodzeniu maszyny w trakcie awaryjnego lądowania spowodowanego problemem z silnikiem pisarz rozbił samolot, co spowodowało, wymuszone przez Amerykanów, zawieszenie go w lotach. Saint-Exupéry zaczął więc bombardować generała Girauda prośbami o przywrócenie do służby, za nic mając dyscyplinę wojskową i zasady starszeństwa.
Monity te za pośrednictwem Girauda trafiły na biurko samego generała Eisenhowera, przygotowującego właśnie inwazję w Normandii, największą operację desantową w dziejach wojen. Zirytowany Eisenhower polecił wydać pozwolenie i w maju 1944 r. pisarz wrócił do swojej eskadry, przebazowanej na Sardynię.
Zadziwia upór Saint-Exupéry’ego, by powrócić do latania bojowego. Pilotowi w wieku 44 lat, z piękna kartą bojową, odznaczonemu za odwagę, nie dawało się przecież zarzucić tchórzostwa. Jednak silne poczucie obowiązku i powtarzające się oskarżenia ze strony gaullistów zmuszały go do podejmowania się wciąż nowych misji. Przynosi mu to tym większy zaszczyt, że latanie na dużych wysokościach, na skutek przebytych urazów, było dla niego nie tylko bolesne, ale i niebezpieczne – nie mógł np. obracać głowy w lewą stronę, co uniemożliwiało mu obserwowanie nieba w poszukiwaniu niemieckich myśliwców.
W pozostawionych listach i relacji ludzi, którzy w tym czasie mieli z nim kontakt, pobrzmiewa jednak wyraźnie coś jeszcze: jakby pisarzowi od dawna towarzyszyło przeczucie – a może nawet pragnienie – śmierci. Na kilka dni przed ostatnim lotem oddał w depozyt skrzynkę z niedokończonym rękopisem „Cytadeli”, mającą być summą autora. Po inwazji w Normandii major Saint-Exupéry odbył pięć misji, wykonując zdjęcia niezbędne w trakcie planowanej operacji desantowej w południowej Francji, mającej odciążyć główne siły aliantów walczące nad kanałem La Manche. Powtórnie objęty zakazem latania, tym razem z powodów kontrwywiadowczych (piloci rekonesansowi wiedzieli zbyt wiele o planowanej operacji w Prowansji), wymógł na dowódcy eskadry zezwolenie na dalsze latanie.
Lot na północ
31 lipca 1944 r., około godziny 8.45 rano, z lotniska nieopodal Bastii na Korsyce wystartował szarobłękitny Lockheed P-38 F-5B o numerze 42-68223, pilotowany przez majora Saint-Exupéry’ego, z zadaniem wykonania rozpoznania fotograficznego w rejonie Sabaudii. Czas powrotu wyznaczono na 12.30. O godzinie 13 zaniepokojony dowódca eskadry, wyczekujący powrotu słynnego pilota, zawiadomił aliancką kontrolę lotów. Najdalej półtorej godziny później w samolocie skończy się paliwo.
Wkrótce niepokój zamienił się w pewność. Maszyna Saint-Exupéry’ego została uznana za zaginioną, podjęto pierwsze, jak miało się okazać bezowocne, poszukiwania.
Prasa szybko podchwyciła temat, spekulując o domniemanym losie pisarza, czemu sprzyjał brak śladów czy świadków. Poza najbardziej oczywistą ewentualnością zestrzelenia do Morza Śródziemnego rozważano awarię maszyny, zasłabnięcie pilota na dużej wysokości, katastrofę nad Alpami. Pojawiła się też obrzydliwa, rozpowszechniana przez gaullistów plotka o możliwej dezercji. Koniec wojny niczego nie wyjaśnił, zdekompletowane niemieckie archiwa wojenne nie zawierały żadnej wzmianki o zestrzeleniu w rejonie działania i w dniu zaginięcia Saint-Exupéry’ego samolotu typu Lightning. Jedyna niemiecka powojenna relacja, opisująca walkę samotnego P-38 z dwoma Fw 190, okazała się ewidentnym fałszerstwem.
Tajemnica, choć tylko częściowo, wyjaśniła się dzięki niezwykłemu zbiegowi okoliczności. We wrześniu 1998 r. marsylski rybak Jean-Claude Bianco, łowiący nieopodal wyspy Riou, znalazł w sieci błyszczący przedmiot, który okazał się srebrną bransoletką z łańcuszkiem, z wygrawerowanym nazwiskiem pisarza i imieniem jego żony, Consuelo. Podjęte mimo sprzeciwu spadkobierców poszukiwania podmorskie doprowadziły najpierw do odkrycia (w 2000 r.), później zaś do wydobycia (w 2003 r.) fragmentów samolotu Lockheed F-5B, zidentyfikowanego na podstawie numerów wybitych na częściach jako szczątki maszyny Saint-Exupéry’ego. Nie zachowały się, niestety, kokpit ani skrzydła, prawdopodobnie „roztrałowane” po dnie morskim przez statki rybackie, na zachowanych częściach nie znaleziono też śladów po przestrzeleniach, co uniemożliwiło stwierdzenie, co dokładnie było przyczyną katastrofy.
W grudniu 2006 r. do zestrzelania samolotu pisarza przyznał się niemiecki pilot z czasów wojny Horst Ripper. Jego relacja nie została jak dotąd podważona.
*
Historię odnalezienia wraku samolotu pisarza opisano w książce „Saint-Exupéry – ostatnia tajemnica”.