Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Burz zbudowane, odbuduj zburzone

Katowice mają 150 lat

Niemieckie Kattowitz w XIX w. Niemieckie Kattowitz w XIX w. Reprodukcja Rafał Klimkiewicz / Edytor.net
150 lat Katowic to może nie za wiele w porównaniu z sędziwymi grodami. Ale mało jest w Polsce miast, które od kołyski hołubił wielki przemysł. Ten związek na dobre i złe od początku zapowiadał się jak niezły kryminał.
Czerwiec 1922 r., przekazanie miasta polskim władzom, trzeci z prawej stoi Wojciech Korfanty.Reprodukcja Rafał Klimkiewicz/Edytor.net Czerwiec 1922 r., przekazanie miasta polskim władzom, trzeci z prawej stoi Wojciech Korfanty.
W latach 1953-56 Katowicom zmieniono nazwę na Stalinogród.EAST NEWS W latach 1953-56 Katowicom zmieniono nazwę na Stalinogród.
Pomnik Powstańców Śląskich w centrum Katowic, 1967 r.Aleksander Jałosiński/Forum Pomnik Powstańców Śląskich w centrum Katowic, 1967 r.

Louis Diebel, pierwszy burmistrz Kattowitz, po paru latach rządów uciekł do Ameryki z 15 tys. talarów wyjętych po cichu z młodej miejskiej kasy. Nie były to krocie, ale można się było urządzić. W mieście zapanował irytujący stan niepewności. Ale już wkrótce „New York Times” i „Figaro” ogłosiły, że za ujęcie utracjusza można zgarnąć nagrodę w wysokości 500 talarów! Dwa miesiące później Diebel siedział już w celi więzienia w Baltimore. Amerykańska policja albo ci od Pinkertona odzyskali 11 tys. talarów, potrącili nagrodę – reszta wróciła do Katowic. Od tego czasu miejska kasa była bezpieczna, a pieniędzy nigdy w niej nie brakowało.

1.

W swojej krótkiej historii miasto doświadczało wielu politycznych zwrotów – włącznie z przynależnością państwową. Było germanizowane, polonizowane, w czasie ostatniej wojennej pożogi ponownie niemczone – i z powrotem polszczone po jej zgaszeniu. Przez kilka lat było Stalinogrodem. Opowieść o Katowicach to zarazem opowieść o ziemi śląskiej – pełna historycznych emocji i kontrowersji.

W pierwszej połowie XIV w. tereny dzisiejszych Katowic przeszły spod berła króla polskiego pod władzę czeskiego Luksemburczyka, żeby po dwóch wiekach popaść pod panowanie austriackich Habsburgów. W pierwszej połowie XVIII w., po wojnach śląskich, znalazły się pod rządami pruskiego Fryderyka II Hohenzollerna i pozostawały w prusko-niemieckim władaniu do abdykacji Wilhelma II. Po zakończeniu pierwszej wojny światowej weszły w orbitę wpływów odrodzonej Polski, a zagnieździły się w niej formalnie w połowie 1922 r. Tak więc losy Katowic i Śląska są wpisane w dzieje Polski, Czech, Austrii i Prus/Niemiec. A nawet Izraela. Skąd tu państwo żydowskie?

Nie chodzi wcale o potężnych niemieckich przemysłowców żydowskiego pochodzenia, którzy mozolnie budowali węglową i hutniczą potęgę Górnego Śląska. I nie o znanych światu noblistów tej ziemi z żydowskimi korzeniami. Otóż w listopadzie 1884 r. w Katowicach odbył się zjazd stowarzyszeń Miłośników Syjonu (Chowewej Syjon) z całej Europy. Przywództwo ruchu objął słynny rabin Samuel Mohylewer. Zapadły decyzje o powrocie Żydów do Palestyny i o finansowym wspieraniu emigrantów. To wydarzenie zostało uznane za początek ruchu syjonistycznego, czego konsekwencją stały się narodziny Państwa Izrael w 1948 r. „Izrael powstał w Katowicach” – uczą dzisiaj żydowskie podręczniki historii, a w samym mieście ten fakt dokumentuje pamiątkowa tablica.

2.

Pierwsze wzmianki o osadzie Katowice pojawiły się przed końcem XVI w. W jej sąsiedztwie od dwóch wieków znana już była bogata Kuźnica Bogucka (Bogucice – dzisiejsza dzielnica miasta), w której kwitło ówczesne hutnictwo. Z upływem czasu od hut zaroiło się w samych Katowicach i okolicy. Ziemie te – mniej więcej połowa dzisiejszego miasta – należały do dóbr mysłowickich, a te niebawem zostały przekształcone w ordynację rodową Mieroszewskich herbu Ślepowron – potężnego polskiego rodu szlacheckiego, osiadłego na pograniczu Śląska i Małopolski. Jerzy Mieroszewski szambelanował samemu królowi Stanisławowi Augustowi.

Motorem rozwoju Katowic była więc początkowo metalurgia. Węgiel (najpierw drzewny) traktowano jako dodatek niezbędny do wytopów. Stąd herb Katowic, który w 1816 r. pojawił się na pieczęci gminy – kuźniczy młot poruszany wodnym kołem zębatym. Pierwsze kopalnie węgla kamiennego zaczęły wyrastać w drugiej połowie XVIII w. Złoża okazały się przebogate, podobnie jak w najbliższej okolicy pokłady rud żelaza, cynku i ołowiu. Sam Pan Bóg skazał Katowice na przemysł i, co za tym idzie – na bogactwo z jednej strony oraz degradację ziemi i ludzi z drugiej.

Kopalnie i huty otulały osiedla – kolonie robotnicze – ze swoją specyfiką, tradycjami i wierzeniami. To tamtejsi kamraci wnieśli do czeluści ziemi swoje „Szczęść Boże!” i włączyli na zawsze w górniczą tradycję. Powiązania produkcyjne utkały sieć transportową. Na początku XIX w. niosła się po Europie wieść, że gdzieś na zapadłych krańcach Prus, które w 1807 r. zniosły poddaństwo chłopów, można ubić świetny interes. W Katowicach pojawił się John Baildon, bogaty Szkot z doświadczeniami najbardziej zaawansowanego na świecie angielskiego przemysłu. Zaczął od zbudowania huty cynku – szczególnie dochodowego wówczas biznesu – ale dziełem życia stała się niebawem potężna huta żelaza jego imienia, w której po raz pierwszy na europejskim kontynencie użyto koksu do wytopu surówki.

To wtedy zaczęła rodzić się arystokracja przemysłowa. Najczęściej posiadacze ziemscy zmieniali pługi na maszyny parowe, ale rosło też pokolenie robiące kariery w amerykańskim stylu. Jak Franciszek Winckler (rocznik 1803 – typowy self-made man), który zaczynał jako górnik w tarnogórskiej kopalni srebra i ołowiu. Dzięki talentom i przedsiębiorczości, a także mądremu ożenkowi, dorobił się jednej z największych fortun na Śląsku. Pod koniec lat 30. XIX w. miał 13 kopalń węgla (i udziały w blisko 50), 15 kopalń rud cynku i żelaza, 7 hut żelaza i tyleż samo cynku i ołowiu – prawdziwy przemysłowy potentat! Zarząd owej fortuny zasiadał w Miechowicach, które dzisiaj stanowią dzielnicę Bytomia.

W 1839 r. rodzina Wincklerów odkupiła od arystokratycznego hulaki Aleksandra Mieroszewskiego – czarnej owcy rodu – dobra mysłowickie i przeniosła do wsi Katowice zarząd swojego majątku. Funkcję dyrektora objął Friedrich Wilhelm Grundmann, kolega szkolny von Wincklera (król pruski Fryderyk Wilhelm IV, doceniając rosnące znaczenie przemysłu, nadał rodowi tytuł szlachecki). Przeniesienie dyrekcji ogromnego majątku do Katowic było symbolicznym wmurowaniem kamienia węgielnego pod przyszłe miasto.

Tempo rozwoju obrazuje uruchomienie sześciu kopalń i jednej huty cynku w jednym tylko 1840 r.! Sześć lat później Katowice przecięła linia kolejowa Wrocław–Mysłowice–Kraków, a w 1859 r. dotarła tutaj odnoga Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Samo usytuowanie na skrzyżowaniu wielkich europejskich szlaków żelaznych napędzało inwencję twórczą. Wnet pojawiły się tu wielkie banki, w okamgnieniu rosły pałace przemysłowców, domy bogatych mieszczan, hotele, restauracje i… burdele.

Pociągi europejskich relacji przyjmował olbrzymi dworzec kolejowy, jedyny taki w tej części kontynentu, a trzy lata później ulice rozświetliły latarnie gazowe. Już w 1856 r. gotowe były założenia urbanistyczne nowego miasta, z inicjatywy duetu Grundmann-Holze. Lekarz Richard Holze był zięciem Grundmanna i pierwszym długoletnim przewodniczącym rady miejskiej. Wsparty nieograniczonymi możliwościami klanu Thiele&Winckler – spadkobierców Franciszka Wincklera – wspomniany tandem uznano za ojców założycieli ówczesnych Katowic.

Wiosną 1864 r. rada gminy rozpatrywała możliwość nadania Katowicom praw miejskich. Za statusem miasta było 65 głosów – 28 przeciw. Wniosek zatwierdziły najpierw władze rejencji w Opolu, potem prowincji we Wrocławiu, ostatecznego nadania dokonał 11 września 1865 r. król Prus Wilhelm I, za co wdzięczni mieszkańcy wystawili jemu i synowi Fryderykowi III pomnik na reprezentacyjnym Wilhelmsplatz.

3.

I tak z polskiej osady wyłoniło się niemieckie miasto – orzekli historycy. W późniejszych latach nazwano Katowice najbardziej pruskim ze wszystkich górnośląskich miast – symbolem krzewienia niemieckiego ducha na słowiańskim podglebiu. Namacalnym dowodem tej tezy miały być tzw. wieże Bismarcka: jedna stanęła w tzw. Trójkącie Trzech Cesarzy przy Mysłowicach, druga w najwyżej położonym miejscu Katowic. Fronton otwartego w 1907 r. Teatru Miejskiego (dzisiaj Wyspiańskiego) wieńczył napis „Deutschem wort, Deutscher art” (niemieckie słowo niemieckiej sztuce). Nadburmistrz miasta (1903–19) Alexander Pohlmann grzmiał na uroczystej inauguracji, że teatr ma być „dumnym i niezwyciężonym bastionem przeciwko wrogiemu żywiołowi polskiemu!”.

Ten niemiecki duch odezwał się w marcu 1921 r. podczas plebiscytu decydującego o przynależności państwowej Górnego Śląska. W samych Katowicach za Niemcami opowiedziało się 85 proc. głosujących. W ziemskim powiecie katowickim 56 proc. było za Polską. W sumie w całym okręgu katowickim Niemcy zwyciężyli 56:44. Ale i tak we wszystkich projektach podziału Górnego Śląska Liga Narodów widziała Katowice po polskiej stronie granicy.

Entuzjastycznie witane Wojsko Polskie, pod dowództwem gen. Stanisława Szeptyckiego, wkroczyło do Katowic 20 czerwca 1922 r. Euforia udzieliła się także innym górnośląskim miastom. Ten patriotyczny boom zwieńczono podpisaniem 16 lipca w Katowicach Aktu Zjednoczenia Górnego Śląska z Rzeczpospolitą Polską. Katowice stały się stolicą autonomicznego województwa śląskiego. Autonomię dla nieistniejącego jeszcze województwa Sejm Ustawodawczy RP uchwalił dwa lata wcześniej – to była istotna karta przetargowa w zabiegach o włączenie Górnego Śląska do Polski. Teraz słowo stało się ciałem. Losy Katowic mogłyby się potoczyć inaczej, gdyby po polskiej stronie podzielonego regionu znalazły się Bytom i Gliwice – większe od Katowic, wówczas bardziej pretendujące do wojewódzkiej stołeczności.

4.

Wraz z Katowicami i częścią Górnego Śląska w Polsce znalazły się 53 kopalnie (z 67), 5 hut żelaza (z 8) i wszystkie huty cynku i ołowiu. Wyliczono, że majątek przemysłowy kraju wzrósł momentalnie z 97 mln zł do ponad 275 mln zł, a więc blisko trzykrotnie. O taką samą wartość zwiększył się wówczas PKB Polski.

Od pierwszych dni przyłączenia zaczęła się żmudna, wielowymiarowa polonizacja miasta. Wilhelmsplatz został placem Wolności, a w miejsce pomnika Dwóch Cesarzy (wysadzonego dwa lata wcześniej przez nieznanych sprawców) pojawiła się płyta Nieznanego Powstańca Śląskiego. W 1924 r. do Katowic włączono kilka gmin podmiejskich ze zdecydowaną przewagą ludności polskiej. Ale i tak w 1926 r. w wyborach do rady miasta zwyciężyli kandydaci z list niemieckich. Rok później decyzją władz wojewódzkich radę rozwiązano, lecz długo jeszcze w magistracie radni niemieccy wygłaszali referaty w swoim języku, chociaż w Sejmie Śląskim po niemiecku można było przemawiać tylko do 1926 r. Równocześnie trwała emigracja do Niemiec, a – według spisu ludności z 1931 r. – ok. 13,5 proc. mieszkańców Katowic uznało język niemiecki za ojczysty. Miasto było bastionem kultury niemieckiej na polskim Górnym Śląsku.

Statystyki z 1936 r. podają, że ten skrawek kraju (1,1 proc. powierzchni) dostarczał: 75 proc. węgla kamiennego, 100 proc. koksu, 75 proc. żelaza i stali, 100 proc. cynku i ołowiu oraz 34 proc. nawozów azotowych. Co ciekawe – ponad połowa tego przemysłu pozostawała w rękach kapitału niemieckiego. W autonomicznym województwie cały dochód z podatków i opłat wpływał do Skarbu Śląskiego, a z niego przekazywano należność do Skarbu Państwa – średnio 40 proc. wpływów w postaci tzw. tangenty. Z tego tytułu w okresie przedwojennym do Warszawy trafiło ok. 300 mln zł, a kolejne setki milionów pochodziły z opłat celnych i monopoli.

Olbrzymie środki, które pozostawały w autonomicznym regionie, w znacznej części szły na rozwój Katowic – nie było lepszego okresu w krótkiej historii miasta niż te 17 przedwojennych lat. Dzięki dość swobodnemu przepływowi ludności i twórczej konkurencji pomiędzy polską i niemiecką częścią podzielonego Górnego Śląska miasta graniczne stawały się swoistymi oknami wystawowymi na europejski świat. Niemiecki budżet łożył na rozwój Gliwic, Zabrza i Bytomia, wizytówką Polski były Katowice, w mniejszym stopniu Królewska Huta (Chorzów). Symbolem zasobności stał się gmachu Urzędu Wojewódzkiego i Sejmu Śląskiego, ale podobnych przedsięwzięć było więcej. Na katowickich ulicach rozsiadły się okazałe gmachy publiczne i pięły w górę nowoczesne dzielnice mieszkaniowe. Tutaj zakładały siedziby wielkie europejskie koncerny i banki o światowej renomie. Miasto stało się drugą po Warszawie siedzibą przedstawicielstw konsularnych. Tuż przed wojną działało 16 urzędów konsularnych różnej rangi.

Cieniem na życiu politycznym Katowic kładła się rywalizacja Wojciecha Korfantego i Michała Grażyńskiego. Pierwszy – powstańczy przywódca, gorący śląski patriota, najbardziej zasłużył się w dziele przyłączenia Katowic i Śląska do Polski. Za wrogość do Józefa Piłsudskiego zapłacił więzieniem w twierdzy brzeskiej. Drugi po puczu majowym został śląskim wojewodą i przyczynił się do niebywałego rozwoju Katowic. Obaj podzielili Ślązaków na swoich euforycznych zwolenników i przeciwników. Wydaje się, że na zawsze.

5.

Przynależność Katowic – jako stolicy autonomicznego regionu i gigantycznego w skali przedwojennej Polski ośrodka przemysłowego – do II Rzeczpospolitej trwała 17 lat, 2 miesiące i 10 dni. 2–3 września 1939 r. miasto opuściła policja, wojsko i administracja państwowa z wojewodą Grażyńskim. Nieliczne punkty oporu – jak Wieża Spadochronowa – stały się tylko symbolami gorącego, rozpaczliwego bohaterstwa. Dzisiaj pośpieszną ewakuację można uzasadniać na wiele sposobów, ale wówczas mieszkańcami owładnęło poczucie goryczy i kiedy 4 września do miasta wkroczyły wojska niemieckie, były witane entuzjastycznie. Już na drugi dzień rządy objęła niemiecka administracja, na placu Wolności pojawiły się tabliczki „Wilhelmsplatz” i obelisk Pamięci Żołnierza Niemieckiego. Rugowano polskość ze wszystkich dziedzin życia. Zaczęto od Muzeum Śląskiego, które w nieszczęsnym wrześniu miało być otwarte. Zbiory niszczono lub przekazano do niemieckich placówek. Nie uratowała się i Biblioteka Sejmowa. Tereny autonomicznego województwa, wraz z Zagłębiem Dąbrowskim, wcielono do Niemiec.

6.

W 1941 r. Katowice zostały stolicą prowincji górnośląskiej (Provinz Oberschlesien) i gniazdem okręgowych władz NSDAP. Wraz z wojennym szaleństwem rosła ranga miasta i prowincji będących poza zasięgiem samolotów alianckich – w 1944 r. to stąd pochodziło 40 proc. produkcji wojennej III Rzeszy.

W marcu 1941 r. wprowadzono DVL – niemiecką listę narodowościową – Katowice liczyły wówczas 132 tys. mieszkańców. Do jesieni 1943 r. obywatelstwa niemieckiego nie przyznano 10 proc. ludności, z tym że 3 proc. mogło je uzyskać po badaniach rasowych i przesiedleniu w głąb Rzeszy. 7 proc. – blisko 8 tys. – uznano za Polaków, których po wojnie zamierzano wysiedlić. Prawie 44 proc. mieszkańców nadano III kategorię – Polaków niemieckiego pochodzenia (osoby spolonizowane, w których żyłach płynęła niemiecka krew, mające związki z kulturą niemiecką, ale posługujące się językiem polskim).

27 stycznia 1945 r. miasto opanowała Armia Czerwona – nastał czas grabieży, gwałtów, deportacji ludności do pracy w ZSRR, a przede wszystkim planowego rabunku maszyn i instalacji przemysłowych. Już w pierwszych dniach wywieziono kompletne warsztaty kolejowe i wyposażenie szpitala. Dla polskiej administracji najważniejsze w tych dniach było likwidowanie śladów niemieckiej obecności, w późniejszych – rozliczanie z volkslisty. Powrócił plac Wolności, hitlerowski obelisk padł, a na cokole stanęli zwycięscy żołnierze sowieccy niosący wolność, ze wszystkimi jej późniejszymi konsekwencjami. Znikały niemieckie szyldy i nagrobki ludzi budujących historię miasta.

W lutym tego pamiętnego roku, kiedy poczucie wolności często wiązało się z poczuciem rozpaczy, płk Jerzy Ziętek, wojewoda śląsko-dąbrowski, na spotkaniu z szefami gmin powiatu katowickiego oznajmił: „A z ludnością niemiecką zamieszkującą te prastare ziemie polskie postąpimy tak, jak nauczyli nas tego Niemcy: 20 kg pakunku i 5 minut czasu”. I zamysł ten konsekwentnie zaczęto wcielać w życie.

Po wojnie Katowicom przypadła rola gospodarczej stolicy kraju – rzecz naturalna, bo przemysł i w mieście, i województwie był ogromny, niezniszczony działaniami wojennymi, tylko w części rozszabrowany przez wojska radzieckie. Do tej roli dopisano kolejną: Katowice miały być symbolem nowej epoki. Zniknęła szansa otwarcia Uniwersytetu Śląskiego, choć swój akces zgłosiło wielu profesorów ze Lwowa, Wilna i zniszczonej Warszawy. Władze uznały, że w modelowym robotniczym mieście nie ma miejsca na uczelnię humanistyczną, która mąciłaby w głowach klasie robotniczej.

W zamian zainicjowano socjalistyczny wyścig pracy – nieustanną batalię o węgiel i stal. Liczyły się wskaźniki. Koronowano nowych bohaterów – przodowników pracy. Wyćwiczone tu kadry partyjne rozjeżdżały się z misją po kraju. Bezpardonowa walka z Kościołem doprowadziła do wypędzenia z Katowic wszystkich trzech biskupów diecezjalnych. Narzuceni w ich miejsce tzw. księża patrioci pełnili funkcję oddanych zauszników systemu. Ukoronowaniem tej wieloetapowej planowej roboty była zmiana nazwy miasta (do października 1956 r.) na Stalinogród.

7.

Potem o Katowicach było w kraju nadal głośno, ale nie była to najlepsza sława. W epoce Edwarda Gierka mówiono złośliwie: „Odsuńcie się od stanowisk, wjeżdża pociąg z Katowic”. Ale historia, ironiczna nieraz nauczycielka życia, zakpiła sobie z jedynie słusznego ustroju. To w Katowicach wbito gwóźdź do jego trumny. W największym oporze przeciwko stanowi wojennemu pamiętnego grudnia życie oddało 9 górników z kopalni Wujek.

Kolejne lata Katowice zapiszą w swoim dziejowym sztambuchu już bez wielkiego przemysłu. Po 150 latach na pokopalnianych gruzach i hałdach świeci nocą imponująca Strefa Kultury – z gmachem Muzeum Śląskiego, Narodowej Orkiestry Symfonicznej PR i Międzynarodowym Centrum Kongresowym. Katowice spektakularnie weszły w postindustrialny XXI w. Jeszcze tylko miasto musi znaleźć pomysł na to, czym zastąpić węgiel i stal.

W publikacji korzystałem z książek: „Historia Górnego Śląska”, „Katowice” i „Katowice między wojnami”.

Polityka 37.2015 (3026) z dnia 08.09.2015; Historia; s. 58
Oryginalny tytuł tekstu: "Burz zbudowane, odbuduj zburzone"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną