„Ludzie z Kresów nie tylko nie mają kompleksu niższości narodowej, lecz raczej mają kompleks wyższości narodowej. Wynika to z tego, że na wschodzie nie byliśmy nigdy narodem chłopów czy robotników kopalnianych, lecz narodem panów” – zapisał w „Historii Polski od 11 listopada 1918 do 17 września 1939” Stanisław Cat-Mackiewicz. Tym spostrzeżeniem wileński żurnalista uchwycił sedno osobowości syna zubożałego szlachcica z Zułowa. Człowieka, który przez całe burzliwe życie nigdy nie okazał, by czuł się w czymkolwiek gorszy od innych ludzi czy nacji. W parze z niezłomnym przekonaniem o własnej wartości szła pewność, wyniesiona ze stron rodzinnych, iż poznał optymalny model współistnienia obok siebie różnych narodów. Waldemar Paruch w „Myśli politycznej obozu piłsudczykowskiego 1926–1939” pisał o Piłsudskim oraz innych mieszkańcach Kresów, że „w całej restytuowanej Rzeczpospolitej, tak jak na Kresach Wschodnich, miała panować symbioza między różnymi podmiotami: polskim dworem, litewską wsią, żydowskim miasteczkiem, wzbogacona przez społeczność Rusinów i Niemców”.
Taka kresowość miała stanowić zarówno świadectwo siły kultury polskiej, jak i wzorzec do przeniesienia na inne obszary kraju. Jej przeciwieństwem stała się Rosja – więzienie narodów, gdzie zamknięto „miliony różnych ludów, które, jak my, skuci są w kajdanach carskiej niewoli” – opisywał w jednodniówce PPS w 1895 r. Piłsudski. Zburzenie więzienia narodów stanowiło dla niego najważniejszy z celów. Prowadziło bowiem do odbudowania niepodległej Rzeczpospolitej. A każda inna sprawa schodziła na dalszy plan, gdy gra toczyła się o własne państwo.
Pragmatyczny Prometeusz
Powrót Piłsudskiego do Wilna z zesłania latem 1892 r.