Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

Rakowski w szafie Kiszczaka

Czego dowodzi treść listu Rakowskiego do Jerzego Morawskiego?

Mieczysław F. Rakowski w 1959 r. Mieczysław F. Rakowski w 1959 r. PAP
Wśród dokumentów z szafy Kiszczaka znajduje się list Mieczysława F. Rakowskiego ze stycznia 1958 r. Jakie miał znaczenie dla kariery ówczesnego zastępcy redaktora naczelnego POLITYKI? I dlaczego znalazł się w dokumentach ostatniego szefa peerelowskiego MSW?
I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka w otoczeniu najbliższych współpracowników, drugi po prawej Jerzy Morawski, sekretarz KC, do którego swój list napisał Mieczysław F. RakowskiTopFoto I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka w otoczeniu najbliższych współpracowników, drugi po prawej Jerzy Morawski, sekretarz KC, do którego swój list napisał Mieczysław F. Rakowski

Mieczysław F. Rakowski był znany ze szczególnego zamiłowania do czytania i pisania listów. Niewiele z nich miało jednak tak przełomowe znaczenie dla jego kariery jak ten, którego kopię przechowywał Czesław Kiszczak. Wszystko było w nim nietypowe: moment, w którym go wysłano, treść, jaką zawierał, i konsekwencje, jakie za sobą pociągnął. A raczej – jakich za sobą nie pociągnął.

W styczniu 1958 r. Mieczysław F. Rakowski pozostawał zastępcą redaktora naczelnego tygodnika POLITYKA. Pismem kierował Stefan Żółkiewski – literaturoznawca i ważny aparatczyk – ale znaczenie Rakowskiego dla działania pisma było kluczowe, gdyż to na jego barkach spoczywało koordynowanie całej bieżącej pracy redakcji. Poprzedni rok nie był łatwy ani dla POLITYKI, ani dla jej dziennikarzy. Sekretariat KC, powołując pismo do życia po Październiku 1956, uznał, że jego zadaniem ma być „walka z obcymi partii teoriami, przeciw wypaczeniom ideologii marksistowskiej, o rozwijanie linii partyjnej nakreślonej przez VIII Plenum KC”. Oznaczało to, że znajdzie się ono na pierwszej linii walki z tzw. wściekłymi, czyli lewicą październikową. Pozostający jej symbolem tygodnik „Po prostu” domagał się kontynuowania zmian politycznych w kraju: pogłębiania demokratyzacji, osłabienia roli aparatu partyjnego i poszerzania wolności słowa. POLITYKA miała być głosem rozsądku i umiarkowania, a w praktyce – tubą gomułkowskiego kierownictwa.

Rywalizacja pomiędzy pismami była nierówna. Cały aparat propagandowy PZPR wspierał POLITYKĘ, podczas gdy niemiłosiernie kaleczone przez cenzurę „Po prostu” było sukcesywnie tępione. Pomimo iż władze dobrze oceniały tygodnik Żółkiewskiego, to zgoła inne zdanie mieli czytelnicy – na przemiał regularnie szło 50 proc.

Polityka 11.2016 (3050) z dnia 08.03.2016; Historia; s. 65
Oryginalny tytuł tekstu: "Rakowski w szafie Kiszczaka"
Reklama