Betonowe kryjówki
W szczycie zimnej wojny hitem stały się... schrony dla władz i obywateli
„Bomby atomowe służą do zastraszania tych, którzy mają słabe nerwy” – powiedział Józef Stalin w 1946 r. W świecie znającym skutki zbombardowania Hiroszimy i Nagasaki wszyscy okazali się mieć słabe nerwy. W lipcu 1961 r. John F. Kennedy, odwołując się do kryzysu berlińskiego, zachęcał obywateli do zadbania o los rodziny na wypadek ataku nuklearnego. Prezydent zlecił Stuartowi L. Pittmanowi, szefowi Obrony Cywilnej, stworzenie takiej liczby schronów, która pomieściłaby całą ludność USA. Pittman przytłoczony rozmiarem przedsięwzięcia zrezygnował ze stanowiska po trzech latach. Nie zniechęciło to jednak Amerykanów do budowy prywatnych obiektów ochronnych.
Departament Obrony USA wydał 32-stronicową broszurę „The Family Fallout Shelter”. Szczegółowy instruktaż budowy schronu, podziemnego lub naziemnego, z rysunkami technicznymi i szacunkowym kosztem, stał się bestsellerem. Do sierpnia 1961 r. rozdano 5 mln tej darmowej publikacji. Miesięcznik „Life” wydrukował reportaż na temat pary z Florydy, która w swoim schronie zdecydowała się spędzić miesiąc miodowy.
Na przełomie 1964/65 r. odbyła się wystawa światowa w Nowym Jorku. W pawilonie amerykańskim zaprezentowano podziemny dom-ogród wykonany z betonu i zamknięty stalowymi drzwiami. W miejscach okien wymalowano murale. The Underground World Home, zaprojektowany przez Jaya Swayze’ego, teksańskiego budowlańca, był sztucznym światem całkowicie kontrolowanym przez człowieka, strefą komfortu i bezpieczeństwa. Projekt wykorzystał zamożny biznesmen Girard B. Henderson, budując schrony w Colorado, Las Vegas i Nevadzie.
Z zewnątrz wyglądały jak niewielkie domki, za to wewnątrz kryły podziemną rezydencję, w której można było przetrwać apokalipsę. Schrony miał sypialnie dla gospodarzy i gości, salony, kąciki dla pań, pokoje do słuchania płyt, pomieszczenia do gier. Były też wyposażone w aparaturę do sprawdzania promieniowania na powierzchni. Szczytem wyrafinowania były podziemne ganki z kwiatami i oświetleniem, które mogło imitować poranek, dzień, zmierzch lub noc.
Więcej w najnowszym Pomocniku Historycznym POLITYKI „Zimna wojna”. Do kupienia w kioskach i w sklepie POLITYKI.