Duce w 1925 r., trzy lata po objęciu władzy, zdemontował włoską demokrację. Podporządkował sobie parlament, rząd i sądownictwo. Odpowiadał jedynie przed królem. Rok później zdelegalizował wszystkie partie poza faszystowską, zamknął wszystkie niefaszystowskie dzienniki i zdelegalizował niezależne organizacje społeczne. W 1928 r. przekształcił parlament w powolne mu zgromadzenie przedstawicieli korporacji zawodowych, zatwierdzanych przez Wielką Radę Faszystowską. Okiem faszystowskiego Wielkiego Brata stała się Ochotnicza Organizacja do Walki z Antyfaszyzmem, śledząca i terroryzująca nieprawomyślnych OVRA. Propagandową tubą reżimu, obok codziennej prasy, stało się radio i popularne kroniki filmowe. Cenzura ingerowała w kinematografię i literaturę.
Przed edukacją i kulturą Mussolini postawił jasny cel: stworzenie Nowego Faszystowskiego Człowieka. Mężczyźni mieli być wojownikami, którzy podbojami przemienią Italię w imperium, a kobiety miały takich mężczyzn masowo rodzić. Wszystko w imię wbijanych Włochom do głowy na każdym kroku sloganów: „Wierzyć, słuchać, walczyć”, „Książka i muszkiet – tworzą faszystę doskonałego”, „Wszystko w Państwie, nic poza Państwem, nic przeciw Państwu”.
Wbrew powszechnej wiedzy potocznej, faszystowski reżim nie ingerował w sztuki plastyczne. Co więcej, totalitarne państwo włoskie nie stworzyło jedynie obowiązującej artystycznej estetyki, jak bombastyczny klasycyzm w hitlerowskich Niemczech czy sowiecki realizm socjalistyczny. I choć reżim wyrażał swoje preferencje, pod żadnym pozorem ich artystom nie narzucał.
Mussolini, najpewniej za radą najwybitniejszych umysłów faszyzmu, filozofa Giovanniego Gentile i Giuseppego Bottai (obaj byli m.in. ministrami edukacji), rozpoczął flirt z ludźmi sztuki i intelektualistami, którym z faszyzmem nie było po drodze.