Bolszewicy, politycznie użyteczni
1920: Niemcy wobec wojny polsko-sowieckiej
W Niemczech odnoszono się do odrodzonej Rzeczpospolitej jeśli nie z otwartą nienawiścią, to co najmniej z niechęcią i drwiną. Zarzucano jej ekspansjonizm i nadmierne apetyty terytorialne. Także Polacy podchodzili do Niemiec nieufnie, pamiętając o dekadach brutalnego wynaradawiania w zaborze pruskim i wciąż nieuregulowanej kwestii granicznej. W odmiennej perspektywie postrzegano w Berlinie stosunki z Rosją Sowiecką. Oba państwa wyszły z Wielkiej Wojny pokonane i izolowane przez zwycięską Ententę. Nie miały żadnych poważnych konfliktów interesów i wspólnej granicy, a więc i sporów terytorialnych. To wszystko skłaniało je do nawiązania współpracy pomimo dzielących je różnic ideologicznych.
W Berlinie liczono się z możliwością wybuchu wojny polsko-bolszewickiej (1919–20). Z wielu względów była ona Niemcom na rękę. Rząd weimarski chciał wytargować od aliantów zachodnich złagodzenie warunków pokoju wersalskiego, w przeciwnym wypadku strasząc widmem rewolucji u siebie. Konflikt zbrojny odciągał ponadto uwagę Polski od jej granicy zachodniej i północnej, i to w sytuacji, gdy na Warmii, Mazurach i Górnym Śląsku zbliżały się plebiscyty. 20 lipca 1920 r. rząd niemiecki ogłosił neutralność w wojnie polsko-bolszewickiej, a pięć dni później zakazał przewozu i wwozu do Polski materiałów wojennych. Protesty polskiego rządu zdały się na nic. Na początku sierpnia stanowisko to poparła Powszechna Unia Niemieckich Związków Zawodowych, wspierana przez komunistów i socjalistów różnych odcieni.
Do zdecydowanych jastrzębi należał Hans von Seeckt.