Przypomnijmy ówczesną sytuację Chin i wynikającą z niej optykę Mao Zedonga. Władza Moskwy i narzucanie tzw. jedynej słusznej linii bratnim krajom były dla niego uciążliwe. Mao znał siłę Chin i miał ambicję realnego partnerstwa z ZSRR. Jednocześnie, ponieważ sam otaczał się kultem jednostki, był zaniepokojony przekazem z Moskwy potępiającym Józefa Stalina i stalinizm, krytyką systemu władzy, który popierał. Obawiał się przeszczepiania antystalinowskiego nurtu także do Chin.
Dodajmy, że Mao nie uznawał autorytetu Nikity Chruszczowa. Stalina nie lubił, ale czuł do niego respekt – bo Stalin wygrał wojnę, zbudował mocarstwo. Chruszczow? Jeszcze bez osiągnięć, w przeciwieństwie do Mao, który wygrał wojnę w Chinach. W tej sytuacji Chiny były skłonne do podważania wszechwładnego autorytetu i patronatu ZSRR nad państwami bloku socjalistycznego, ale tak, by nie doprowadzić do upadku całego obozu.
Pekińska kłótnia Ochaba z Mikojanem
Polskie elity komunistyczne musiały znać aspiracje Chin, a tym samym widzieć potencjał do wykorzystania dla ochrony polskiej autonomii. We wrześniu odbył się VIII Zjazd Komunistycznej Partii Chin (KPCh), polskich komunistów reprezentowała na nim delegacja na czele z I sekretarzem PZPR Edwardem Ochabem. Zanim wyruszył do Chin, zorganizował 10 września bankiet na cześć chińskiego ambasadora w Polsce Wang Bingnana. Przywódca PZPR powiedział wtedy, że polska partia popiera linię KPCh, a także, że zamierza zdobyć nowe doświadczenia, poznając chińskie rozwiązania.
W czasie pobytu Ochaba w Pekinie doszło do dalszego zacieśniania stosunków polsko-chińskich. Mao postanowił go przyjąć na jednej audiencji z Anastasem Mikojanem, członkiem Biura Politycznego KC KPZR. Podczas spotkania chwalił Polskę, a także Gomułkę, co mocno irytowało sowieckiego wysłannika.