Majowe kontrpochody
Jak wyglądały w PRL-u nielegalne manifestacje z okazji święta 1 maja
Przed 1 maja 1968 r., po studenckich protestach w marcu, władze doskonale zdawały sobie sprawę, że pochód może zostać wykorzystany do działań przeciwko nim. Ulotki i wezwania do protestów Służba Bezpieczeństwa odnotowała w Warszawie, Wrocławiu, Kętrzynie, Olsztynie, Szczecinie i Gdańsku. W tym ostatnim mieście dyrektor Zjednoczenia Portów Polskich sam doniósł SB, że podwożąc studenta Politechniki Gdańskiej, usłyszał, iż studenci zamierzają zaprotestować 1 maja w czasie pochodu poprzez tzw. milczący sitting przed trybuną honorową. Bezpieka potraktowała sygnały bardzo poważnie i przeprowadziła ponad 400 rozmów ostrzegawczych, wytypowano także 400 osób do inwigilacji. Podobne działania przeprowadzono w Gdyni, Krakowie, Wrocławiu.
Mimo działań operacyjnych prowadzonych z wykorzystaniem części kadry naukowej bezpiece nie udało się zapobiec antypochodowi w stolicy Dolnego Śląska. Jego organizatorem byli studenci Politechniki Wrocławskiej. W czasie kontrmanifestacji eksponowali hasła: „Uwolnić aresztowanych studentów” i „Aresztowani studenci to jedni z nas”, które również skandowali. Niektóre odnosiły się też do mediów, np. „Prawdę dziś mówi tylko »Miś«” i „Czytajcie »Świerszczyk«”. Prof. prawa Karol Jonca wspominał: „Idzie politechnika zwartą, ogromną kolumną! O dziwo, nie mają żadnych czerwonych sztandarów! Na wysokości ul. Bałuckiego studenci maszerują całą szerokością jezdni. Ależ mają niezwykłe transparenty! Na jednym z pierwszych transparentów czytam: »Podstawą sukcesów – prawda«, a na kilku innych: »Więcej zaufania do studentów«. Jakiś ormowiec pilnujący trasy podskakuje do najbliżej maszerującego studenta i wyrywa mu mniejszy transparent.