Dominikanin ojciec Józef Puciłowski na zlecenie władzy zakonnej zlustrował współbraci pod kątem ich zachowania wobec SB. Jest historykiem z wykształcenia, współpracował z antykomunistyczną opozycją. Działał w ramach specjalnej dominikańskiej komisji badającej teczki zakonników zachowane w zbiorach Instytutu Pamięci Narodowej. Właśnie wyszła jego książka na ten temat. Niewiele zakonów ma na koncie tak rzetelne rozliczenie się z tą ponurą kartą we własnej historii.
Dominikanie byli pod szczególną obserwacją peerelowskiej policji politycznej. Mieli w swych szeregach wiele wybitnych postaci, mających wpływ intelektualny, duchowy i moralny nie tylko na zakonną młodzież, lecz także na studentów i uczniów szkół świeckich. Udzielali się w duszpasterstwach akademickich, tworzonych przez zakon w miastach uniwersyteckich. Niejedna z tych osób zasili szeregi opozycji demokratycznej, a po przełomie 1989 r. odegra znaczącą rolę w nowym demokratycznym życiu publicznym.
Służba Bezpieczeństwa była tego świadoma. Już w początku lat 60. zbierała informacje o „działalności klerykalnej” wśród młodzieży studenckiej Krakowa (m.in. ks. Józefa Tischnera). Krakowskie duszpasterstwo SB dezorganizowała donosami tajnych współpracowników (TW) do władz zakonnych i podrzucaniem materiałów pornograficznych.
Jednocześnie SB próbowała wykorzystać zakon, uważany za inteligencki i nastawiony na inteligencję, do ówczesnej rozgrywki władzy ludowej z prymasem Stefanem Wyszyńskim. Na przykład zgodę władz państwowych na wydawanie nowego dominikańskiego czasopisma „W Drodze” (od 1973 r.) warunkowano tym, by redakcja inicjowała dyskusję na tematy soborowe, wchodząc w polemikę z prymasem tak, aby wypadał on jako niechętny wszelkim zmianom w Kościele. Dominikanin TW Radosław dostał od SB zadanie utrącania tematyki duszpasterstw akademickich w nowym czasopiśmie.