Władza strachu
Kulisy rewolucji październikowej okiem Sheili Fitzpatrick
Jakub Bożek: – Często możemy spotkać się z przekonaniem, że bolszewicy dokonali zamachu stanu bez wsparcia ze strony ulicy i robotników. W Polsce tę interpretację zawdzięczamy chociażby popularności trylogii Richarda Pipesa.
Sheila Fitzpatrick: – Bolszewicy dokonali zamachu stanu, ale nie zrobili tego bez poparcia społecznego. Ulice i duże miasta popierały ich. Oczywiście nie oznaczało to, że związek między władzą radziecką a klasą robotniczą miał trwać już wiecznie, poparcie społeczne w końcu przychodzi i odchodzi, jednak wtedy, gdy bolszewicy weszli do gry, cieszyli się olbrzymią popularnością, a także znaczną większością w Radzie Piotrogrodzkiej.
Czemu bolszewicy zawdzięczali poparcie?
Naturalnie rozczarowaniu mas ludowych wynikami rewolucji lutowej. Wojna wciąż trwała, warunki życia się nie poprawiły, więc zwykli ludzie się radykalizowali, a bolszewicy jako jedyni od początku hardo odmawiali współpracy z nową władzą. Ich nieprzejednanie, a właściwie nieprzejednanie Lenina, przekonało robotników rozeźlonych na nieudolność Rządu Tymczasowego. Złe decyzje podejmowane przez premiera Aleksandra Kiereńskiego (jak chociażby ta o ofensywie w lipcu 1917 r.) czy osławiony spisek Korniłowa, czyli prawicowy zamach stanu, niesamowicie sprzyjały bolszewikom, ponieważ ilustrowały tezy o zagrożeniu ze strony prawicy i indolencji centrum.
Kwestia poparcia społecznego była równie ważna dla rewolucji stalinowskiej w latach 30.
Wedle modelu totalitarnego władza radziecka trwała przecież wyłącznie dzięki strachowi, tymczasem w latach 70. historycy znajdowali liczne ślady, że oprócz strachu liczyły się także inne czynniki. Tuż po rewolucji spora część robotników przestała popierać bolszewików, zresztą tak samo jak i inne grupy społeczne.