Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

Karski u Roosevelta

O czym Karski rozmawiał z Rooseveltem

Jan Karski i Franklin D. Roosevelt – kadr z filmu „Karski i władcy ludzkości” autorstwa Sławomira Grünberga, zdobywcy prestiżowej nagrody Emmy. Jan Karski i Franklin D. Roosevelt – kadr z filmu „Karski i władcy ludzkości” autorstwa Sławomira Grünberga, zdobywcy prestiżowej nagrody Emmy. Kino Świat
O czym rozmawiał słynny emisariusz polskiego podziemia z prezydentem Stanów Zjednoczonych?
Pomnik Jana Karskiego w Warszawie.Szczebrzeszynski/Wikipedia Pomnik Jana Karskiego w Warszawie.

Telegram szyfrowy nr 397. Nadaje: POLMISSION w Waszyngtonie, czyli Ambasada RP. Odbiorca: Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP, którym kieruje Edward Raczyński, wówczas z siedzibą w Londynie. Telegram tajny, czyli „sekretowany”, wysłano 29 lipca 1943 r. „Dla Pana Ministra i dla Pana Premiera”.

„Dziś byłem z Karskim u Prezydenta. Rozmowa bardzo przyjazna i ożywiona, niezmiernie wartościowa dla sprawy, trwała blisko półtorej godziny. Szczegóły raportem. Ciechanowski”. Jan Ciechanowski pełnił wówczas funkcję ambasadora RP w Waszyngtonie.

Rozmowa odbyła się 28 lipca (widocznie telegram nadano nazajutrz). Gdy tego dnia Jan Karski był w ambasadzie na śniadaniu, pojawił się tam kurier z Białego Domu z informacją, że ambasador wraz z emisariuszem Janem Karskim są zaproszeni na 11.30 (czyli za kilka godzin) do prezydenta Roosevelta.

Karski wielokrotnie opisywał tę wizytę, również mnie opowiadał o niej. Zacytujmy jego własny zapis – fragment słynnej książki „Tajne państwo. Opowieść o polskim podziemiu” (Znak 2014).

„…W końcu doszło do najważniejszego ze spotkań. Powiadomiono mnie, że prezydent Stanów Zjednoczonych chce osobiście wysłuchać mej relacji o wypadkach w Polsce i okupowanej Europie.

Spytałem polskiego ambasadora, co powinienem zakomunikować amerykańskiemu prezydentowi.

– Niech pan mówi ściśle i zwięźle – powiedział mi z uśmiechem Ciechanowski. – Prezydent Roosevelt to z pewnością najbardziej zapracowany człowiek na świecie.

Biały Dom wydał mi się wiejską rezydencją, nową i solidną, otoczoną drzewami i ciszą. Brakowało mi tam pięknych posągów, oblepionych bluszczem murów, wież i wieżyczek oraz patyny tradycji, którą takie gmachy miały w moim kraju.

Polityka 29.2018 (3169) z dnia 17.07.2018; Historia; s. 57
Oryginalny tytuł tekstu: "Karski u Roosevelta"
Reklama