Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Trudne konkordaty

Krótka historia umów między państwem a Kościołem

Premier RP Jerzy Buzek oraz przedstawiciele delegacji polskiej i Stolicy Apostolskiej na audiencji u Jana Pawła II po uroczystej wymianie dokumentów ratyfikacyjnych konkordatu, Watykan, 25 marca 1998 r. Premier RP Jerzy Buzek oraz przedstawiciele delegacji polskiej i Stolicy Apostolskiej na audiencji u Jana Pawła II po uroczystej wymianie dokumentów ratyfikacyjnych konkordatu, Watykan, 25 marca 1998 r. Grzegorz Gałązka / PAP
Przez ponad osiemset lat głównym instrumentem układania relacji Kościoła katolickiego ze światem zewnętrznym były konkordaty. Modelem dla wielu w XIX i XX w. stał się dokument podpisany w 1801 r. przez Napoleona Bonapartego z papieżem Piusem VII.
Uroczysta wymiana dokumentów ratyfikacyjnych konkordatu w warszawskim Pałacu Rady Ministrów, 2 czerwca 1925 r.Narodowe Archiwum Cyfrowe Uroczysta wymiana dokumentów ratyfikacyjnych konkordatu w warszawskim Pałacu Rady Ministrów, 2 czerwca 1925 r.

Po rewolucji francuskiej (1789) Kościół katolicki był traktowany przez nowe władze jako wróg. Terror dosięgnął wielu księży, zakonników i zakonnic. Po dekrecie z 1795 r., stanowiącym, że Republika „ani nie uznaje, ani nie finansuje żadnej religii’, ale gwarantującym wolność praktyk religijnych, prześladowania Kościoła zelżały i wreszcie ustały, a wielu duchownych powróciło do kraju. Delikatny powiew tolerancji został dobrze przyjęty przez Francuzów. Dopiero jednak dojście do władzy Napoleona Bonapartego zdecydowanie poprawiło sytuację Kościoła. Sam Bonaparte, obejmując urząd Pierwszego Konsula, nie żywił żadnych silnych przekonań religijnych, ale ponieważ większość Francuzów stanowili katolicy, nie widział korzyści w walce z Kościołem. Lecz ważniejszy był dla niego inny powód: w zorganizowanej religii upatrywał narzędzia kontroli. „Społeczeństwo – mówił – nie może istnieć bez nierówności majątkowej, a nierówność majątkowa nie może istnieć bez religii. Kiedy człowiek umiera z głodu obok kogoś, kto ma wszystkiego pod dostatkiem, nie jest w stanie zaakceptować tej różnicy, jeśli nie ma siły, która mu mówi: »Taka jest wola Boga«”.

Szukając pojednania z Kościołem, Bonaparte potępił przemoc wobec duchownych. Jeszcze przed przejęciem przez niego władzy prowadzono prace nad projektem konkordatu. Celem Bonapartego było stworzenie zdyscyplinowanej i uporządkowanej struktury Kościoła we Francji, nominalnie podległej papieżowi, pod warunkiem że papież będzie podlegał jemu. Chciał, aby papież miał wystarczające terytorium, aby uznano go za monarchę, ale był na tyle słaby, by potrzebował ochrony władzy cywilnej. Narzucił konkordat swym ministrom i wojsku, którzy się do tego kroku nie palili. Gdy w Paryżu śpiewano „Te Deum” dla uczczenia ratyfikacji konkordatu, jeden z napoleońskich generałów miał powiedzieć: „brakuje tylko tych setek tysięcy Francuzów, którzy zginęli, aby się tego pozbyć”.

Polityka 42.2018 (3182) z dnia 16.10.2018; Historia; s. 54
Oryginalny tytuł tekstu: "Trudne konkordaty"
Reklama