6 września 1939
Oboje, tj. Mąż [Jerzy Stamirowski] i ja, wróciliśmy ze wsi (Osłonki p. nieszawski) 14 sierpnia. O zbliżającej się wojnie mówiło się dużo, ale uspokajani stale przez prasę nie przypuszczaliśmy wszyscy, że jesteśmy w jej przededniu, tym bardziej że życie toczyło się zwykłym kołem: ludzie nie porzucali letnisk, urządzano zbiorowe wycieczki (np. 500 włościan z Wołynia do Gdyni), dawano urlopy, a nawet je przedłużano. Razem z nami bawili na wsi i Tadeuszostwo Karpińscy [córka Irena i zięć Tadeusz, starosta w Kościanie].