Podobno kiedy w 1928 r. król Afganistanu Amanullah Khan odwiedził Polskę i podróżował luksusowym pociągiem, na każdej stacji widział napis „E. Wedel”. Król doszedł do przekonania, że to polskie pozdrowienie, więc na kolejnym przystanku z uśmiechem zawołał do witającej go delegacji: „Ewedel!”. Anegdota ta nie mówi wprawdzie o królewskiej opinii o słodyczach z fabryki Wedla, ale dostojni przybysze z Afganistanu z pewnością otrzymali wedlowskie czekolady i bombonierki w prezencie, bo podarunek dla takich gości musiał być wytworny.