Historia

Śląskie wrota piekieł

Ślęża przyciągała ludzi niczym magnes od tysięcy lat. Jej zasnuta mgłami, tajemnicza sylwetka zdecydowanie dominowała nad płaską niczym stół okolicą.

„Owa góra wielkiej doznawała czci u wszystkich mieszkańców z powodu swego ogromu oraz przeznaczenia jako, że odprawiano na niej przeklęte, pogańskie obrzędy” zauważył w początkach XI w. kronikarz Thiethmar z Merseburga. Ślęża, gdyż o niej tu mowa, przyciągała ludzi niczym magnes od tysięcy lat. Jakżeby inaczej, skoro jej zasnuta mgłami, tajemnicza sylwetka dominowała nad płaską niczym stół okolicą.

Wznosząc się na ponad 700 metrów nad poziomem morza masyw Ślęża ze względu na swój imponujący wygląd i specyficzny mikroklimat zwany jest Śląskim Olimpem. Według jednej z legend powstał podczas walki diabłów z aniołami, które utworzyły górę, zasypując wejście do piekła.

Na Ślęży bardzo często pada, a w porastających ją lasach zawsze unosi się gęsta mgła, nadając górze charakter grozy. Nic więc dziwnego, że stała się ona siedliskiem najróżniejszych bóstw. Składano tu ofiary słońcu i gwiazdom, drzewom, źródłom, kamieniom, czczono bogów burzy i wiatru, by w końcu założyć we wczesnym średniowieczu chrześcijański klasztor.

NAZWA: Siblingowie we mgle

Nazwa „Ślęża” doczekała się różnych interpretacji. Tak zwana „germańska”, dowodzi, że nazwa góry nawiązuje do zamieszkującego niegdyś okolice masywu plemienia Silingów; druga, „słowiańska”, mówi, że pochodzi ona od słowiańskiego słowa „ślęg” oznaczającego „wilgoć”, „dżdżystą pogodę”, „błoto”. Do dziś tak naprawdę nie wiadomo skąd wzięła się ta nazwa, jedno jest jednak pewne – Ślęża dała imię Ślężanom (słowiańskiemu plemieniu, zamieszkującemu te tereny w II połowie I tysiąclecia), a później zaś całemu Śląsku.

Reklama