Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Nielubiane królowe

Na trzydzieści sześć małżonek polskich królów o czterech można powiedzieć, że ich nie lubiano. W większości były sumienne,uporządkowane, spokojne, aż nudne. I dlatego wolimy słuchać o barwnych losach kobiet, które wyrastały ponad przeciętność, niekoniecznie dzięki kryształowemu usposobieniu.

Elżbieta Granowska
(żona Jagiełły)

Gdy Elżbieta z Pileckich Granowska (1372–1420) miała 12 lat, zmarł jej ojciec, pozostawiwszy córce ogromne posiadłości. Posażna panna miała adoratorów bez liku. Jeden z nich Wisł Czambor tak bardzo zapragnął pileckich dostatków, że ich dziedziczkę porwał, uwiózł na Morawy, po czym poślubił, nabywając w ten sposób prawa do majętności. Z takim obrotem sprawy nie chciał się pogodzić inny konkurent do ręki panny Pileckiej (także amator jej dóbr) – Jańczyk Jańczykowicz Hińczyński.Elżbieta została znów porwana, po czym poślubiona po raz drugi. Aby nie było niepotrzebnych niedomówień, Hińczyński zamordował poprzedniego męża swej pani w krakowskiej łaźni. Zabójstwo uszło mu bezkarnie, gdyż cieszył się poparciem Jagiełły (natomiast Czambor przez pewien czas współpracował z Zakonem).

Po kilku latach Hińczyński zmarł i przyszłą królową zajął się przedsiębiorczy wuj – Spytek z Melsztyna. Wbrew woli samej zainteresowanej, lecz w zgodzie z własnym przekonaniem, że majątek powinien pozostać w rodzinie, wydał ją za krewnego Wincentego Lelewitę Granowskiego. Małżonkowie mieli kilkoro dzieci, ale Elżbieta w tym związku na pewno nie była szczęśliwa. Trzeci małżonek nie był wzorem cnót obywatelskich. Z powodu rozrzutności i niegospodarności, mimo olbrzymiego majątku żony, stale tkwił w długach i pozostawał w bliskich stosunkach z lichwiarzami. Uważany powszechnie za pieniacza, procesował się ze wszystkimi o wszystko, także z teściową i z królem.

W pamiętnym 1410 r. Granowski opuścił ziemski padół, pozostawiwszy wdowę z czworgiem dzieci. Pani Elżbieta często przebywała w pobliżu dworu. Decydowała nie tylko o tym jej pozycja finansowa, ale także przyjaźń z siostrą Jagiełły księżną Aleksandrą Mazowiecką oraz fakt, iż jako córka matki chrzestnej Jagiełły była w myśl prawa kanonicznego jego siostrą. Podobno ta siostra właśnie podsunęła królowi, po śmierci królowej Anny Cylejskiej w 1416 r., pomysł poślubienia Granowskiej. Na razie monarcha obdarowywał panią Elżbietę kosztownymi prezentami i bardzo często ją odwiedzał. W końcu podjął decyzję, przy czym działał błyskawicznie. 1 maja 1417 r. w Sanoku monarcha obwieścił panom o swoich zamiarach małżeńskich i mimo ich gwałtownych sprzeciwów następnego dnia poślubił Elżbietę w kościele parafialnym.

Wrażenie było wstrząsające. Posłowie królewscy przebywający na soborze w Konstancji na wieść o tym wydarzeniu płakali, a sam ślub nazwali czynem haniebnym i królestwo ośmieszającym. Pilecka miała przeciw sobie niemal wszystkich w kraju. Poddanym nie podobało się ani jej pochodzenie, ani wiek (ok. 40 lat) nie rokujący nadziei na potomstwo,ani zły stan zdrowia. Biegli w prawie przypominali, że nawet gdyby urodziła dziecko, nic by to nie dało, ponieważ tron mogli dziedziczyć jedynie synowie królewscy urodzeni z księżniczek. Niepochlebnie wyrażano się także o jej wyglądzie. Mówiono, że była stara i wyschła.

Przyczyny, dla których Jagiełło poślubił Granowską, nie są znane po dziś dzień. Badacze zwracają uwagę, iż w pani Elżbiecie musiało być coś niezwykłego, skoro – mimo braku warunków – królową jednak została.Perspektywa koronacji wywołała istną burzę. Duchowni, m.in. Zbigniew Oleśnicki, podkreślali, że jest to związek grzeszny, najsilniej protestowała szlachta wielkopolska pod przewodnictwem Sędziwoja Ostroroga. Jej przedstawiciele twierdzili, że choćby Jagiełło nałożył na jej głowę pięć koron, to oni i tak nie uznają Granowskiej za królową. W odpowiedzi Jagiełło straszył abdykacją i przekazaniem rządów w Polsce nieletniej córce Jadwidze (z Anny Cylejskiej). W końcu postawił na swoim i 19 listopada 1417 r. Elżbieta została koronowana na Wawelu.

Wszystko przemawia za tym, że małżeństwo było udane. W liczne podróże po Polsce król zabierał ze sobą Elżbietę, czego nie czynił w przypadku poprzednich żon. Nowa pani na Wawelu była nastawiona pokojowo wobec Krzyżaków. Bardziej znana była jednak z tego, że kierując losem swoich dzieci z poprzednich małżeństw starała się wykorzystać możliwości ich ojczyma. Nie zawsze te działania były uwieńczone sukcesem. I tak dla Jana chciała utworzyć tzw. hrabstwo łańcuckie, ale kanclerz Jastrzębiec nie przyłożył pieczęci do gotowego dokumentu. Jedną z córek wydała za Piasta opolskiego Bolesława Niemodlińskiego, ale ten żonę rychło porzucił.

Zgon królowej w trzy lata po ślubie spowodował smutek małżonka i wybuch powszechnej radości. Do niesmacznych incydentów dochodziło podczas pogrzebu, kiedy to grupa magnatów ubranych w odświętne stroje raz po raz wybuchała śmiechem.

Bona Sforza d`Aragon
(żona Zygmunta Starego)

Do grona nielubianych polskich monarchiń śmiało można zaliczyć Bonę Sforzę d`Aragon (1494–1557) – drugą żonę Zygmunta Starego. Była córką tytularnego księcia Mediolanu i Bari, którego zresztą wcześnie straciła. Tułała się wraz z matką po dworach włoskich książąt, żyjąc w atmosferze intryg, wymyślnych forteli i bezlitosnej rywalizacji o najmniejsze księstwa. Przez pewien czas mieszkała na dworze Lukrecji Borgii – gdzie mogła dostrzec jak najgorsze wzorce moralne i obyczajowe. Niemniej, jak przystało na księżniczkę z renesansowych Włoch, była świetnie wykształcona. Królową Polski została na skutek starań rodziny Habsburgów w 1518 r. Liczyli oni na pomoc Bony w umacnianiu swych wpływów nad Wisłą, Wilią i Dniestrem i... zawiedli się srodze.

Włoszka bardzo szybko zorientowała się w problemach państwa, którego została królową, i doszła do wniosku, że zagrażają im przede wszystkim Hohenzollernowie i Habsburgowie. Z Włoch wywiozła przekonanie, że osoby sprawujące władzę nie powinny w żadnej sytuacji okazywać słabości,a kobieta u władzy powinna umiejętnie rządzić państwem i mężczyznami,co też natychmiast zaczęła wprowadzać w życie, kierując zarówno swym mężem jak i własnym (antyhabsburskim) stronnictwem, na którego czele stali: marszałek Kmita, biskup Gamrat oraz biskup i poeta w jednej osobie Andrzej Krzycki. Do niewątpliwych zalet Bony należy zaliczyć gospodarność. Królowa nie żałowała pieniędzy na inwestycje obronne,znakomicie zarządzała także oddanymi sobie ziemiami. Dbała o rozwój miast i mieszczaństwa, a także chłopów.

Była troskliwą, ale i zaborczą matką (zwłaszcza w stosunku do jedynego syna Zygmunta Augusta i najstarszej córki Izabeli). Miała błyskotliwy umysł, znakomicie tańczyła, była świetną łowczynią.

Przykrym natomiast dla otoczenia był jej wybuchowy charakter. Gdy coś szło nie po jej myśli, Jej Królewska Mość wpadała w furię, rzucała się na ziemię, tłukła cacka, a wszystko to przy akompaniamencie przeraźliwego krzyku. Najjaśniejsza Pani w gniewie była postrachem całego dworu, również Najjaśniejszego Małżonka.

Ogół społeczeństwa nie dostrzegał zalet Włoszki, wyolbrzymiał natomiast jej wady. Bona nie miała także szczęścia do pisarzy: ani sobie współczesnych, ani późniejszych, którzy zarówno w swoich powieściach jak i dramatach historycznych ukazywali ją jako wcielenie wszelkiego zła. Obmawiano ją przed samym królem, jak i w licznych paszkwilach przyczepianych do wawelskich murów. Rozsiewano pogłoski o jej rzekomo zbyt swobodnym życiu w Italii. Fakt zamieszkiwania na dworze Lukrecji Borgii dał asumpt do przypisywania jej skłonności trucicielskich. Królową pomawiano m.in. o otrucie ostatnich Piastów mazowieckich książąt Stanisława i Janusza, a nawet o przyczynienie się do zbyt wczesnej śmierci obu synowych Elżbiety Habsburg i Barbary Gasztołd (Radziwiłłówny, o której za chwilę). Kłótnie z synową(Elżbietą) bądź o nieuznanie synowej (Barbary) też obróciły się przeciwko Bonie.

Prawdą jest, że nie znosiła swojej pierwszej synowej, urodziwej austriackiej arcyksiężniczki Elżbiety. Widziała w niej potomkinię znienawidzonej dynastii, a dokuczając jej w wyjątkowo przykry sposób mściła się za krzywdy wyrządzone przez ojca Elżbiety córce Bony Izabeli(spór o Węgry). Gdy Elżbieta zmarła dwa lata po ślubie, wyczerpana atakami epileptycznymi, na scenie pojawił się nowy wróg – osławiona Barbara. Bona nie chciała uznać jej ślubu z Zygmuntem Augustem,buntowała magnatów przeciwko synowi. Usiłowała przekonać o niewłaściwości tego związku samego Zygmunta, ale praktyczne racje matki nie docierały do zakochanego człowieka. Konflikt o Barbarę spowodował, że swego czasu bardzo serdeczne stosunki między matką a synem przerodziły się w trwałą nienawiść.

Przygnębiona niepowodzeniami Bona postanowiła przenieść się do Włoch,wywożąc całą nagromadzoną w Polsce kolosalną fortunę. Był to błąd.W swym rodzinnym Bari została otruta, okradziona, a jej testament sfałszowano, tak że rodzina nie zobaczyła grosza z jej skarbów.

Jeszcze jedna uwaga. Bona nie dbała o młodsze córki, nie wiążąc z ich osobami nadziei na przyszłość. Niesłusznie. Zofia dopiero w wieku 33 lat wyszła za mąż za mało znaczącego księcia Brunszwiku 67-letniego Henryka. Zasłynęła z rozumu, rozwagi, urody i bogactwa. Najładniejsza z rodzeństwa Katarzyna po licznych perypetiach została królową Szwecji,a najbrzydsza Anna królową Polski. To właśnie Anna po śmierci swego męża Stefana Batorego doprowadziła do wyboru na kolejnego króla Polski syna Katarzyny – Zygmunta III Wazę. Takiego obrotu spraw bystra babcia nie przewidziała.

Barbara Radziwiłłówna
(żona Zygmunta Augusta)

Przypadek Barbary Radziwiłłówny (1520–1551), a właściwie Gasztołdowej,jest podobny do przypadku Elżbiety Granowskiej, pierwszej na naszej liście. Tak jak Elżbieta – urodziła się we wpływowej rodzinie możnowładczej, tyle że na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego.W latach dwudziestych XVI w. Radziwiłłowie w rozmiarach swego majątku ustępowali jedynie Kieżgajłom – mieli ok. 70 tys. dusz. Można powiedzieć, że zarówno ojciec wojewoda kijowski Jerzy Radziwiłł, jaki matka Barbara Kolanko ponieśli dotkliwą porażkę wychowawczą wobec trójki swych pociech: Mikołaja Rudego, Anny i Barbary. Jerzy był gorliwym katolikiem – jego syn został gorliwym kalwinem, córki słynęły zaś z kompletnego braku ogłady i dużej swobody obyczajowej. Starsza Anna miała podobno nieślubne (dokładniej przedślubne) dzieci, a Barbara kochanków.

Nie wiadomo, ile było w tym prawdy, ale Anny nikt nie chciał poślubić;również Stanisław Gasztołd – więc w zastępstwie wydano za niego Barbarę. Młoda dziewczyna otrzymała olbrzymi posag i wspaniałą oprawę,w tym słynny garnitur pereł. Mimo tych wspaniałości i hucznego wesela małżeństwo było niedobrane i bezdzietne, choć raczej zgodne, co może dziwić, skoro Barbarę już wtedy nazywano wielką nierządnicą Litwy.Zachwycano się wszakże jej urodą, którą porównywano do Heleny Trojańskiej. Po pięciu latach małżeństwa Gasztołd zmarł. Wdowa nie rozpaczała. Miała, jak wyliczył Andrzej Górka, 38 kochanków, przy tym bez uprzedzeń stanowych; do bywalców sypialni należeli: senator,szlachcic, bogaty, biedny, znany, nieznany, braciszek klasztorny,mieszczanin, masztalerz.

Po śmierci Gasztołda dobra po nim przeszły na własność Wielkiego Księcia. Aby więc przejąć własność (a przy okazji poznać panią),przybył do siedziby rodu – do zamku w Geranojnach – Zygmunt August. Tak zaczął się brzemienny w skutki romans. Kiedy monarcha przeniósł się do Wilna, Barbara podążyła za nim, zamieszkała na wileńskim zamku, który sąsiadował z zamkiem wielkoksiążęcym, więc kochankowie widywali się regularnie. Sytuację wyraźnie skomplikował przyjazd do Wilna królowej Elżbiety Austriaczki. Jak się jednak okazało, nie na długo, bo młoda monarchini po kilku miesiącach zmarła. Zygmunt August wprawdzie przywdział żałobę, ale jawnie pokazywał się z Barbarą, której matka konsekwentnie ułatwiała schadzki.

Powoli Gasztołdowa zaczęła grać pierwsze skrzypce nie tylko w sypialni,ale i podczas oficjalnych uroczystości. Monarcha sypał pieniędzmi naprawo i lewo uatrakcyjniając na wszelkie sposoby życie wojewodzinie.Tymczasem jej rodzina myślała już o tym, jak wprowadzić ją na tron. Podczas jednej ze schadzek kochanków do komnaty wkroczyli bracia Barbary (rodzony – Mikołaj Rudy, stryjeczny – Mikołaj Czarny)w towarzystwie tajemniczego księdza, który udzielił niezbyt legalnego ślubu. Radziwiłłówna przysięgała potem, że o niczym nie wiedziała. Od chwili ślubu dążeniem króla było zalegalizowanie potajemnie zawartego małżeństwa, czego najlepszym wyrazem stałaby się koronacja.

Musiał pokonać mnóstwo przeszkód. Przede wszystkim dezaprobatę rodziców oraz oburzenie poddanych, którego rozmiarów nie doceniał. Zygmunt Stary zabronił uznania tego małżeństwa i kto wie, jakby się dalej ta sytuacja potoczyła, gdyby wiekowy król nie umarł. Monarchą został Zygmunt August i natychmiast przystąpił do działania. Najpierw zalegalizował prawa żony na terenie Litwy. Niechęć Litwinów była jednak niczym w porównaniu z oporem Polaków. Jednanie stronników było utrudnione przez samą Barbarę, która była z natury wyniosła, egoistyczna, despotyczna,władcza i uparta. Mówiono, że jest równie złośliwa, jak teściowa Bona, ale w przeciwieństwie do tamtej głupia.

Jednym z powodów niemal powszechnej nienawiści do Barbary było jej dotychczasowe skandalizujące życie. Zarazem obawiano się, że taki związek może zapoczątkować rządy oligarchów; niektórzy kierowali się zwykłą zawiścią do innych rodów, do głosu doszły również animozje dzielnicowe. Zniesławiano Barbarę w mowie i w drukowanych pamfletach. Niektóre z nich podrzucano królowi, zaś Mikołajowi Czarnemu Radziwiłłowi przybijano do drzwi. W czasie obrad sejmu cała izba poselska padła na kolana prosząc, aby Zygmunt August dla dobra kraju opuścił Barbarę. Odmówił. Zaproponował abdykację. Tak jak pradziad postawił na swoim.

Koronacja odbyła się na Wawelu 7 grudnia 1550 r. Król otoczył żonę zbytkiem. Małżeński raj nie trwał zbyt długo. Znienawidzona królowa wśród powszechnej radości zmarła w strasznych mękach na Wawelu 8 maja1551 r. Najprawdopodobniej przyczyną śmierci była choroba weneryczna.

Ludwika Maria Gonzaga
(żona Władysława IV i Jana Kazimierza)

W rodzie książęcym – podobnie jak Bona – urodziła się Maria Gonzaga (1611–1667), późniejsza żona prawnuków Bony, Władysława IV i Jana Kazimierza. Polska powieść historyczna wyraźnie przesłodziła jej obraz.Nie doceniła jej potężnej indywidualności, sprytu oraz faktu, że zawsze działała dla dobra Francji, nawet wtedy, gdy było to działanie w brewpolskim interesom.

Urodziła się jako córka księcia Karola I i Katarzyny de Lorraine,używających nazwiska de Nevers, a była wnuczką wypędzonego z Włoch księcia Mantui. Dziewczynka wcześnie została osierocona, zmarli również jej bracia. W wyniku decyzji krewnych jej młodsze siostry Annę i Benedyktę przeznaczono do życia konsekrowanego, natomiast Marią zaopiekowała się ciotka Katarzyna de Longueville.

Będąc panną na wydaniu, Maria obracała się w najwyższych sferach Paryża, tym samym bywała u pani de Rambouillet, niezwykłej damy, której salon skupiał kwiat intelektualistów francuskich, arystokracji i najpiękniejsze panie. Tam też Maria poznała i pokochała młodszego brata króla Francji Gastona Orleańskiego. Młodzi planowali ucieczkę i potajemny ślub, zapobiegła temu jednak królowa Maria Medycejska: księżniczkę de Nevers wraz z ciocią osadziła w zamku Vincennes. Jakby kłopotów było mało, niedoszła zakonnica Anna Gonzaga uciekła z klasztoru i po licznych przygodach i skandalach udało jej się poślubić palatyna reńskiego. Po takiej kompromitacji Maria wyjechała do rodzinnego Nevers, gdzie samotne dni i długie noce umilał jej rządca dóbr pan de Langeron.

Po wygnaniu królowej Marii Medycejskiej z Francji panna de Nevers powróciła na dwór. Tam kardynał de Richelieu (pierwszy minister Ludwika XIII) usiłował ją wydać za Władysława IV, a potem królewicza Jana Kazimierza. Wtedy do ślubu nie doszło, ale co się odwlecze, to nie uciecze.

Tymczasem Maria zakochała się w urodziwym, pełnym wdzięku i galanterii wielkim koniuszym Francji Henryku d`Effiat, zwanym Cinq-Marsem.Współcześni mówili o nim, że był równie urodziwy jak głupi. Chciał wysadzić z siodła wszechwładnego kardynała i zostać pierwszym ministrem. Zaspokoiłoby to jego ambicje i umożliwiło ślub z Marią. Richelieugo niełatwo było obalić. Spiskowcy zostali wykryci, a adorator Marii powędrował na szafot. Maria bardzo mocno przeżyła śmierć ukochanego. Przez całe życie ubierała się na czarno, przechowywała też pamiątki po nim.

W wielkim świecie tymczasem zachodziły zmiany. Zmarł Richelieu, nastał Mazarin, a w dalekim Wilnie umarła królowa Cecylia Renata. Owdowiały Władysław IV z pięciu nadesłanych przez francuski dwór portretów(obyczaj szeroko praktykowany w polityce dynastycznej dworów europejskich) wybrał Marię. W chwili zaręczyn miała ona 34 lata. Przed wyjazdem do Polski sprzedała wszystkie swoje francuskie dobra i wybrała kilka pięknych panien do swego fraucymeru, które potem w Polsce wydała świetnie za mąż. W końcu w Fontainbleau odbył się ślub per procura i Maria ruszyła w podróż do nowej ojczyzny. Podczas przejazdu przez Niemcy mijała linię frontu wojny trzydziestoletniej (1618–1648,konflikt zbrojny o podłożu religijnym pomiędzy częścią państw Rzeszy niemieckiej wspieranych przez inne państwa europejskie a potęgą katolickiej dynastii Habsburgów). Na jej cześć zawarto jednodniowe zawieszenie broni, a na samej linii frontu urządzono ucztę, w której wzięła udział także nowa polska monarchini.

Właściwy ślub odbył się w Warszawie 10 marca 1646 r. W związku z tym małżeństwem przybrała imię Ludwika, ponieważ w Rzeczypospolitej imię Maria zarezerwowane było dla Matki Boskiej.

Pierwsze spotkanie małżonków nie należało do najprzyjemniejszych. Starzejąca się księżniczka tak rażąco różniła się od nadesłanego portretu, że Waza na jej widok głośno powiedział do posła francuskiego:„I to ma być ta piękność, o której tyle opowiadaliście mi cudów?”. Obie strony były sobą zawiedzione, a król bardziej niż żoną interesował się pannami z fraucymeru. Jedyne, co łączyło małżonków, to finanse. Królowa pożyczała stale tkwiącemu w długach mężowi pieniądze pod zastaw klejnotów koronnych. W końcu w zamian za pożyczki zajęła księstwa raciborskie i opolskie. Wprowadziła też fatalny zwyczaj niemal jawnego handlu godnościami. To wszystko potęgowało do niej niechęć.

W 1648 r. król zmarł. Maria Ludwika postawiła natychmiast na nowego koronowanego męża, którym miał być przyrodni brat zmarłego Jan Kazimierz. To małżeństwo było także układem finansowym, wzbogaconym o elementy gry politycznej. Związek ten przyjęto w kraju ze skrajną niechęcią. Po pierwsze, uważano, że jest kazirodczy, następnie twierdzono, że królowa jest za stara i nie ma nadziei na potomstwo. Wbrew tym horoskopom Maria Ludwika urodziła dwoje dzieci, córkę i syna (żyły jednak bardzo krótko).

Królowa coraz bardziej otwarcie sięgała po władzę, usiłowała kierować mężem i po staremu handlowała stanowiskami. Nie odznaczała się odwagą:na wieść o klęsce po Piławcami kazała się pakować i chciała uciekać do Gdańska, a po wkroczeniu Szwedów namówiła Jana Kazimierza do ucieczki na Śląsk.

Po potopie było jeszcze gorzej. Za wszelką cenę chciała doprowadzić do elekcji vivente regei wybrania na tron polski – jako następcę – Wielkiego Kondeusza (tak nazywano marszałka Francji Ludwika II Burbona, księcia de Conde) lub jego syna, który miałby się ożenić z jej siostrzenicą – pokraczną brzydulą Anną Henryką. Nieprzekonanych do jej pomysłów usiłowała przekupywać. To właśnie forsowanie za wszelką cenę m.in. tych idei doprowadziło do rokoszu Lubomirskiego, podczas którego poległo bardzo wielu wspaniałych żołnierzy z jazdy Czarnieckiego i zaprzepaszczona została próba reformy państwa (traktuje o tym mowa Jana Kazimierza –patrz „Wielkie mowy historii” wydane przez „Politykę”). Królowej to nie obchodziło, bo myślała jak Francuzka i broniła interesów Ludwika XIV,a nie dobra Rzeczpospolitej Obojga Narodów.

Pięknie haftowała, sprowadziła do Polski wizytki i szarytki. Jednak ta strona jej osobowości Polaków nie interesowała w najmniejszym stopniu.Nigdy nie była lubiana, a w czasie rokoszu wręcz znienawidzona. O jej stronnikach śpiewano: „Wal Francuzów wal, wbijaj ich na pal,/siecz Francuzów siecz wziąwszy dobry miecz”. Zmarła 10 maja 1667 r. Pochowano ją na Wawelu, a serce złożono w kościele warszawskich wizytek.

Tylko cztery królowe – na trzydzieści sześć ogółem – przeszły do historii z etykietą nielubianych. To stosunkowo niedużo. Co nie znaczy,że inne były obowiązkowo lubiane.

***

Magdalena Gardecka jest dziennikarką, działa w Towarzystwie Miłośników Historii i Towarzystwie Opieki nad Zabytkami.

Pomocnik Historyczny Nr 5/2006 (90071) z dnia 11.11.2006; Pomocnik Historyczny; s. 32
Reklama

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi - nowy Pomocnik Historyczny POLITYKI

24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny POLITYKI „Dzieje polskiej wsi”.

(red.)
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną