Obóz jeniecki Camp Deming w Nowym Meksyku 21 września 1945 r. 26-letni Georg Gaertner idzie w stronę ogrodzenia, kryjąc się w cieniu baraków. Noc jest księżycowa, na pustyni widno, jednak były sierżant Afrika Korps jest zdeterminowany, by uciec. Wojna skończyła się kilka miesięcy temu i jeńcy mają być zabrani z USA do Europy, a Gaertner boi się, że zostanie odesłany do rodzinnego Schweidnitz, teraz Świdnicy, prosto w ręce Rosjan.
O godz. 21 jeniec zaczyna czołgać się pod podwójnym ogrodzeniem z drutu kolczastego. Dał sobie na to 30 minut i kolejne 30 na dobiegnięcie do torów kolejowych. Dokładnie o 22 przejeżdża tamtędy skład towarowy linii Southern Pacific. W czasie pobytu w Camp Deming Gaertner każdej nocy oprócz wycia szakali słyszał łoskot przetaczających się wagonów. Na tej podstawie oszacował odległość do torów i czas potrzebny na ucieczkę.
Królik Bugs resocjalizuje
Minęły ponad dwa lata, od kiedy był jeńcem w Ameryce. Do brytyjskiej niewoli dostał się w połowie kwietnia 1943 r. w czasie bitwy o Tunis. Po pięciu miesiącach został odesłany na pokładzie statku do USA. W sumie w czasie wojny trafiło do tego kraju 371 tys. niemieckich jeńców.
Po przystąpieniu Stanów Zjednoczonych do wojny w grudniu 1941 r. rząd Wielkiej Brytanii zwrócił się do USA o pomoc w zakwaterowaniu 175 tys. wziętych do niewoli żołnierzy Hitlera. Na Wyspach brakowało dla nich miejsca, Waszyngton wyraził zgodę. W krótkim czasie w Stanach powstało ponad 700 obozów jenieckich, do których w szczytowym momencie wojny trafiało miesięcznie nawet 30 tys. Niemców. Lokowano ich w większości na południu kraju, w miejscach o łagodnym klimacie, by zaoszczędzić na budowie i ogrzewaniu baraków.
Zgodnie z konwencją genewską na każdego z jeńców-żołnierzy miało przypadać 3,7 m kw.