„Wiem oszuści, jak dokuczacie Polakom, wiem, że wy niechlujni jak świnie, nie dopuszczacie ich do wspólnych kotłów. A nie wiecież wy podlecy, że car każdego swego żołnierza jednakowo ceni, czy on Ruskij, czy Polak? Jeżeli nie wiecie, to ja was sucze syny pałkami nauczę. Gdy się dowiem, że Polaków będziecie nazywać bezmózgimi, albo polskimi mordami, albo buntowszczykami, wtedy was na śmierć zaćwiczę rózgami!”. Te słowa w obronie Polaków siłą wcielonych do garnizonów na Kaukazie po upadku powstania listopadowego wykrzyczał w 1839 r. do swych żołnierzy rosyjski generał Piotr Frołow. Dowództwo zostało zmuszone do zaprzestania represji wobec Polaków w rosyjskich szynelach. Taka reakcja to skutek powtarzających się dezercji Polaków służących na Kaukazie do sąsiedniej Persji.
Dezercje Polaków, ale i Rosjan z armii carskiej do Persji doprowadziły do powstania tam egzotycznego batalionu polsko-rosyjskiej gwardii szacha Fath Alego z dynastii Kadżarów. Persowie nazywali ten oddział Bagaderan (Doborowi) lub Jengi Muslem (Nowi muzułmanie), choć żaden Polak nie porzucił swej wiary. Polacy pod dowództwem kpt. Daczenki tworzyli w batalionie jedną kompanię, a okresowo dwie (łącznie 200 ludzi). Rozkazy wydawano w mieszance języków polskiego i ukraińskiego. Batalionem dowodził rosyjski podoficer Makincew nazywany Samson Chan. Koszary mieściły się niedaleko cesarskiego pałacu. Z czasem żołnierze osiedleni zostali w wojskowych koloniach wschodniego Azerbejdżanu: Tebrizie, Salmazah, Choje, Morhaje, a także w innych miejscach.
Do perskiej armii chętnie przyjmowano cudzoziemców, szczególnie oficerów, bo gwarantowali podniesienie poziomu wyszkolenia i gotowości bojowej. Rosyjsko-polski batalion gwardii otoczony był szacunkiem i sławą. Mógł stanowić dla perskich wojskowych wzór organizacji i dyscypliny.