Zemsta na wroga
Prof. Andrzej Paczkowski i prof. Paweł Machcewicz o powojennych rozliczeniach ze zbrodniami
MARCIN ZAREMBA: – Symbolem powojennych rozliczeń jest Norymberga. Ale gdy międzynarodowy trybunał rozpoczynał pracę, już zdążyła opaść fala gwałtownej, oddolnej zemsty. Z czego wynikała?
ANDRZEJ PACZKOWSKI: – Zjawisko oddolnego odwetu było powszechne. Zaczęło się od akcji organizacji konspiracyjnych w różnych krajach – dokonywano zamachów na kolaborantów.
Czym innym jest wyrok Polskiego Państwa Podziemnego na kolaborancie, np. Igo Symie, poprzedzony uproszczoną, ale jednak procedurą prawną, a czym innym spontaniczny samosąd.
AP: – Zgoda. Najważniejsze okazało się nałożenie dwóch zjawisk: rozliczeń z Niemcami i kolaborantami oraz konfliktu politycznego w państwie – zwykle między komunistami i prawicą. Na przykład we Francji partyzantki komunistyczna i gaullistowska walczyły z reżimem Vichy, ale jednocześnie rywalizowały ze sobą. Te konflikty zyskiwały na temperaturze w efekcie zadawnionych sporów między lewicą i prawicą. Najbardziej było to widoczne we Włoszech, gdzie ruch oporu zdominowali komuniści. Kierowali się leninowskim przykazaniem: wojna przekształca się w rewolucję. W samym Mediolanie w spontanicznych rozliczeniach zginęło trzy tysiące osób. Był to rodzaj wojny domowej, ze swej natury dzikiej, poza systemem prawnym.
PAWEŁ MACHCEWICZ: – To kluczowy wątek dla zrozumienia natury wojennych i powojennych rozliczeń. Tam, gdzie były one związane z wewnętrznymi konfliktami, paradoksalnie nie kierowały się przeciwko Niemcom, lecz kolaborantom i rodzimym przeciwnikom politycznym. Tam również były najbardziej masowe i krwawe. Trend wzmacniało działanie silnego ruchu partyzanckiego, np. we Włoszech, Francji czy zwłaszcza w Jugosławii. Zaszłości zwykle sięgały okresu przedwojennego.