W połowie lat 30. relacje skrajnej prawicy z rządzącą sanacją charakteryzowała swoista dwuznaczność. Z jednej strony narodowcy dostrzegali stopniowy, ale konsekwentny zwrot części piłsudczyków w prawo. Z drugiej jednak uważali ludzi kierujących nawą państwa za skompromitowanych licznymi aferami „starców”, niepojmujących, skąd wieje wiatr historii, oraz wyzwań stawianych przez współczesny świat. W efekcie wśród radykalnej prawicy ugruntowało się przekonanie o wewnętrznym rozkładzie obozu władzy, trawiącej go korupcji i nepotyzmie.
Frustrację narodowców pogłębiały przypadki nadużywania władzy przez administrację, wyborcze fałszerstwa, działalność cenzury i represje polityczne wobec ich działaczy. Młodzi narodowcy nie ukrywali ponadto swojej fascynacji zwycięstwami faszystów we Włoszech i nazistów w Niemczech. Zapatrzeni w Hitlera oraz Mussoliniego chcieli zbudować w Polsce masowy ruch nacjonalistyczny, za którego pomocą mogliby siłą wydrzeć sanacji władzę i urobić kraj na swoją modłę.
Konflikt ze skrajną prawicą wszedł w nową fazę w 1933 r. wraz z ogłoszonym przez rząd nakazem rozwiązania wszystkich struktur cieszącego się popularnością wśród młodzieży Obozu Wielkiej Polski. Rok później – zaniepokojona wywoływanymi przez faszyzującą młodzież burdami – sanacja zdelegalizowała także Obóz Narodowo-Radykalny (ONR). W całym kraju aresztowano prawie tysiąc działaczy, przywódcy trafili do obozu w Berezie Kartuskiej, ale ONR kontynuował działalność w konspiracji.
Polityczna niemoc potęgowała na prawicy nastroje radykalne. Polem, na którym narodowcy mogli bezkarnie odreagować brak realnego wpływu na bieg rzeczy w państwie, były antysemickie ekscesy – ośmieleni słabą zazwyczaj reakcją policji działacze prowokowali zamieszki na uniwersytetach, gdzie coraz głośniej domagali się wprowadzenia zasady numerus clausus czy ograniczenia liczby studentów pochodzenia żydowskiego i oddzielenia ich w salach wykładowych od studentów polskich (tzw.